Dziś. Rusza mnie i szarpie ten temat i często błędne podejście do niego. Zresztą sama nazwa zawiera słowo „walka”, więc dyktuje zły sposób zajęcia się swoją depresją. (SWOJĄ – przytul, ukochaj, otul czułością).
Gdybym miała opisać depresję, to zaczęłabym od słów:
– To ja sobie poleżę… Poleżę, bo nie mam siły…
Nie widzę sensu, by coś robić.
– Dlaczego?
– Bo to nie moje. Długo. Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo długo robiłam coś, co nie było moje.
BYŁAM POD-PRESJĄ
Pod-presją oczekiwań, wymagań, powinności…
Nie słuchałam Siebie. Nie słuchałam i nie słyszałam Siebie. Tak wtedy wybrałam. Wybrałam tak, bo tak było bezpiecznie. Bo tylko tak mogłam przetrwać.
Słuchałam innych i robiłam wbrew Sobie.
– Teraz sobie poleżę. Odpocznę. Teraz już mogę albo muszę. Nie mam nic do stracenia. Prawdopodobnie straciłam już wszystko. Mogę teraz – NARESZCIE – poszukać Siebie.
– Zatem Sobie poleżę. To robienie wbrew Sobie, bez zgody ze sobą baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo męczy.
Nie mam siły ruszyć ręką, ani nogą. Nie widzę sensu… Już nie widzę sensu, by robić to wszystko dla innych.
Poleżę
Bez słów. Bez myśli. Pozwolę Sobie czuć. Czuć smutek. On przykrywa złość. Złość tak dużą, że mogłabym…. tak, właśnie to. Dlatego poleżę. Wyciszę się. Pozwolę uczuciom płynąć.
Poczekam w tym leżeniu. Na co? Na jakiś mały sens.
Może wstanę na 10 minut. Może zjem. Jedzenie czasem mnie cieszy. Może pójdę zobaczyć dziecko/ dzieci. Kocham swoje dzieci.
Może wyjdę…. Nie, jednak poleżę. Bo wypada wychodzić z domu, wypada się przewietrzyć. Wypada…. Nie wyjdę. Poleżę.
Mam wszystko w DE-.Mam w DE- że wypada. Nareszcie
MAM WSZYSTKO W DE-
MAM WSZYSTKO W DEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE-
Jeśli coś zrobię, to tylko dla Siebie lub dla kogoś, kogo tak bardzo kocham, że robiąc coś dla tej osoby, będę czuła, że niejako robię to dla Siebie.
Ile jest we mnie złości. Pod smutkiem. Ile smutku. Tyle smutku, by przykrył całą złość. I opór. Jakby nogi buksowały w betonie. Zaparłam się i nie ruszę.
Ruszę, kiedy zobaczę SENS. Dla Siebie. Już na pewno nie dla ciebie.
Poleżę. Poszukam w Sobie, czy jest coś po co mogę wstać Dla Siebie. Dziś są dwie rzeczy. Może będą kilka tygodni. Przestań przeszkadzać. Kiedy znów mi coś narzucasz, sprawiasz że się cofam. Do skorupki. Do piwnicy. Do lochu, do którego masz zero dostępu.
Przestań wywierać presję
Im większą wywierasz presję, tym bardziej mam wszystko w DE-.
Pozwól mi. Pozwól mi poleżeć. Pozwól mi usłyszeć i posłuchać Siebie.
Dziś może wstanę z trzech powodów. Swoich i tylko Swoich powodów. Za jakiś czas – kiedy mnie to nakarmi i da trochę siły – wstanę dla wielu. Ale to później. Kiedy nabiorę sił. Nabiorę sił z robienia Dla Siebie.
Paradoksalnie teraz jestem najzdrowsza ze wszystkich dni sprzed De-Presji. Potraktuj to, jakbym fizycznie złamała nogę i teraz leżała i zdrowiała. Bo kiedyś złamałam Siebie, dla ciebie. Przestań żądać, bym zrobiła to ponownie. To za dużo. Daj mi poleżeć, zagoić się wewnętrznie i dojść do Siebie.





















Ps. Jeśli znacie kogoś, kto jest w depresji, udostępnijcie. Takie spojrzenie na depresję pokazuje kierunek. Jestem przekonana, że może bardzo pomóc. Szczególnie to odwrócenie, że nie jest się chorym, tylko właśnie w trakcie zdrowienia.