Uważam… Nie. Mam doświadczenie, obserwacje własne… że to, co jemy ma bardzo dużo wspólnego z tym, co czujemy. Podświadomie doskonale wiemy, czego nasze ciało potrzebuje.
Zdarzało Wam się na przykład zjeść więcej na wczesną kolację lub późny obiad i myśleć, że niepotrzebnie tyle zjedliście, a okazało się, że jednak potrzebnie, bo coś ważnego przytrzymało Was dłużej w noc i zdążyliście zgłodnieć? Tak jakby podświadomość wcześniej wiedziała, że będziecie tego potrzebować. To taki marginalny przykład, a mi chodzi jeszcze o inne.
O PROCESIE UZDRAWIANIA EMOCJONALNEGO
Przyznaję, że tematem czakr interesuje się sporadycznie od dawna. Nigdy jednak nie wiedziałam, o co dokładnie z nimi chodzi. Rozumiałam, że jakieś blokady mogą na nich być. Rozumiałam to jest słowo klucz, bo w czakrach chodzi o czucie i świadomość. Jak pisałam w tekście wprowadzającym do dodatku o odżywianiu, wraz z uwalnianiem emocji, uzdrawianiem traum, zwiększa się świadomość ciała, siebie, swojego zachowania. Tu dodam, że także deficytów. Tak jakby to było odwrotnie. Im bardziej jesteśmy straumatyzowani, tym bardziej myślimy, że mamy mało deficytów, bo nie czujemy, jak nam źle. Nie czujemy, bo jesteśmy zamrożeni na czucie. Kiedy zdrowiejemy emocjonalnie, zaczynamy czuć się coraz lepiej albo inaczej zaczynamy czuć, że jest nam ze sobą lepiej, lecz myślowo pozwalamy sobie szacować trochę więcej do przodu, ile jeszcze mamy do zrobienia. I wygląda, że mamy więcej i więcej deficytów. Spokojnie jednak. Zawsze odsłania się przed nami porcyjka, z którą damy radę na daną chwilę się zmienić. (Porcyjka rozwojowa – haha- mniam mniam – napisała smakoszka rozwoju. Wcześniej nie myślałam o tym tak radośnie. Dopiero jak zaczełam czuć spore efekty poprawy jakości bycia ze sobą.)
FaKTY O UZDRAWIANIU
Blokady czy też jakąś nierównowagę na wszystkich czakrach widzę w swoim zachowaniu. Doświadczyłam też czucia blokad w ciele. Jeszcze nie mam umiejętności widzenia blokad u innych osób, lecz podejrzewam, że niedługo będę to potrafiła. Skąd taka brawura wręcz w myśleniu? Z faktów o uzdrawianiu. Jeśli masz coś uzdrowione u siebie, to widzisz, że ktoś ma jeszcze nie uzdrowione. Jesteś krok lub kilka kroków dalej, więc widzisz więcej niż osoba z tyłu. To w sumie wspaniałe odkrycie. Szczególnie, kiedy wychowywano nas nazywając głupimi. Okazuje się bowiem, że nie ma ludzi głupich są tylko mniej lub bardziej zaawansowani.
KTÓRĄ CZAKRĘ UZDRAWIAĆ?
Zatem fajna sprawa się zadziała. I to mnie rozbraja z rozwoju. Rozum wymięka. Możesz planować i obmyślać, co uzdrowisz. Możesz iść sukcesywnie do przodu wykonując obmyślone kroki (które i tak musisz stale weryfikować i aktualizować haha) i to jest bardzo w porządku. To nawet bardzo w porządku, bo ego potrzebuje jakiegoś punktu zaczepienia. Ciało, poświadomość czy dusza i tak wykona swoją pracę inną drogą. Uzdrawiałam sobie więc jedną czakrę ćwiczeniami, drugą – medytacjami i dziś okazało się, że kolejną uzdrawiam odżywianiem. Zielony kolor to kolor czakry serca i moje ciało o warzywa w takim kolorze zawołało. Nie pierwszy raz. Sałata lodowa kilka tygodni temu jakby nagle weszła u mnie w łaski. „Jakby nagle”. Tak mało świadomie. Niby przypadkowo. Haha. Groszek też czakrę serca wspiera. No i bazylia. Zioła są zielone.
Jaki z tego morał? Jeśli Wam zaklika przepis, to znaczy, że rezonuje, że potrzebujecie takiego wsparcia żywieniowego. U mnie wiele czynników naprowadziło mnie na żywieniową drogę duszy.
Przepis:
- 1/4 główki sałaty lodowej
- 3/4 puszki groszku konserwowego
- 1 łyżka oleju do smażenia
- 5 korniszonków w zalewie z chili
- słonecznika prażonego solonego według uznania (nie musi być)
- 2 ząbki czosnku
- 1 1/2 łyżki majonezu
- 1/2 łyżeczki musztardy francuskiej (też nie musi być)
- ulubione przyprawy np. bazylia, pieprz czarny, chilli itp.
Wykonanie:
Sałatę i korniszonki pokroić i wyłożyć do miski. Groszek wysypać na patelnię z lekko podgrzanym olejem i podsmażać. Do lekko podsmażonego groszku dodać chilli, pieprz czarny i przeciśnięty przez praskę czosnek. Podsmażać 2-3 minuty i dodać do warzyw w misce. Następnie można przyprawić wszystko bazylią, dodać majonez, musztardę, wszystko wymieszać i można szamać. Smacznego! Dajcie znaka, czy zarezonowało i czy smakowało.
PS. Nie mam zdjęcia sałatki, bo wymyśliłam, że się podzielę przepisem, jedząc tę sałatkę i ją pochłonęłam, zanim usiadłam do pisania.