niebo rozgwiezdzone i czlowiekNiektórzy uwalniają się psychicznie od swoich rodziców dopiero po ich śmierci. Zaczynam mocno, bo to zdanie przyszło mi na myśl w środku tygodnia, gdy zgłaszaliście ból i trud związany z obszarem przepracowywanym w Tygodniu trzydziestym tego Programu. Moja myśl była być może brutalna: “Możesz uwolnić się teraz, po śmierci rodziców, bądź nigdy”. Czy zakładam, że wszyscy powinni być gotowi na przejście tego tygodnia? Nie. Mimo iż cały Program przygotowywał nas na te ostatnie tygodnie – wierzę bowiem, że Dr Branden i jego zespół świadomie i celowo umieścili te zdania na końcu Programu, to każdy z nas jest inny, ma inną historię i może łatwiej lub ciężej przechodzić przez poszczególne tygodnie. Sama tego tygodnia doświadczyłam łagodnie, lecz było kilka takich, o których myślałam, że mnie wykończą. Oklepane powiedzenie: “co nas nie zabije, to nas wzmocni” jest tutaj pełnoprawne. Wracając jednak do uniezależnienia od rodziców, nie mogę nie podkreślić zmiany perspektywy. Kolejne moje skojarzenie sięga do filozofii Leibnizt’a i jego monad. Według niego każda monada, która jest bytem duchowym, jest indywidualnością i odzwierciedleniem wszechświata, posiada świadomość w jej najbardziej podstawowym sensie – jako perspektywę, jako dążenia i postrzeżenia. Oszczędzę Wam dalszych wywodów filozoficznych, a uzasadnię, dlaczego widzę tu podobieństwo. Pojedyncza monada jak człowiek może się cały czas zmieniać w obrębie siebie. Zmiany stanów monad były z góry określone, co nas nie dotyczy, jednak każda zmiana była krokiem do doskonałości – co w sytuacji idealnej powinno mieć miejsce w człowieku. Przytaczam tę metaforę, gdyż pomaga mi ona oswoić w przyjazny sposób myśl o sobie jako bycie całkowicie niezależnym. Niezależność, wolność przeraża. Wyobrażam sobie siebie jako dużą, białą, miękką kulkę, bo tak widzę monadę (choć z punktu widzenia filozofii jest to błędem). Kulka ta ma w sobie wszystko, czego potrzebuje, aby przetrwać i na dodatek te możliwości czerpie TYLKO z duchowych zasobów. My mamy jeszcze ciało i jego zdolności (pomińmy ograniczenia, bo z tymi umiemy sobie przecież świetnie radzić).
Wiem, że powinnam tu napisać o niezaspokojonej potrzebie bezpieczeństwa w dzieciństwie, lecz liczę iż moja metafora pozwoli Wam poczuć się bezpiecznie i przyjemnie z niezależnością od rodziców, a pozwoli nie myśleć i nie czuć żalu, że coś nie zostało nam dane.
Dziękuję za kolejny, przedostatni już tydzień Programu Podnoszącego Poczucie Własnej Wartości i proszę o Wasze podsumowania bliższe rzeczywistości ;).

2 thoughts on “Tydzień trzydziesty – zdolni do przetrwania”

Dodaj komentarz