Taka sytuacja. Tato-strażak trzyma w pudełeczku żółtym po zabawce z popularnych soczków rękawiczki nitrylowe niezbędne do jego pracy.
Jego kilkuletni synek ma ukochanego dinozaura i wpada na pomysł, by podmienić tacie zawartość pudełeczka. Dziecka zdaniem tato bardzo się ucieszy, kiedy zobaczy jego ukochaną zabawkę w pudełeczku, będzie miał wspaniałą niespodziankę. Tak to wygląda oczami dziecka, a jak rodzica?
W sytuacji stresującej w pracy, jeszcze w tak odpowiedzialnej pracy jak strażaka liczą się sekundy. Jeden rodzic udźwignie sytuację i poradzi sobie, pomyśli o dziecku czule.

CZASEM MOGĄ PUŚCIĆ NERWY

Zdarza się jednak tak, że trudno w takiej chwili o docenienie gestu miłości. A małe dzieci często właśnie mają podobne pomysły.
Kiedy w odpowiedzi jest krzyk, niezrozumienie, odebranie ich jako dziecięcej głupoty, złośliwości, naumyślnego psucia, do tego kara za utrudnianie rodzicowi życia, to zranienie dziecka jest potężne.
Oducza na długo albo i na stałe robienia niespodzianek i pozbawia dziecko zaufania do własnego rozumu, rozeznania. Dziecko z takich historii blokuje się na własną inicjatywę, zaczyna się bać coś robić po swojemu.

Co zatem w takiej sytuacji, aby dziecko wiedziało, że to nam może zaszkodzić w jakiś sposób?

Nasze potrzeby, nasze sprawy są przecież równie ważne. Zatem:
1) Na początku baaardzo docenić taki gest. Skontaktować się uczuciami, które byłyby dla tego gestu, gdyby sytuacja nie skomplikowała rodzicowi życia. Powiedzieć, że mocno wzruszył. Może nawet – ja bym tak powiedziała – że to zaszczyt, że tego tu z powyższej historii ukochanego dinozaura syn/córka zechcieli nam dać, żeby towarzyszył w pracy. To taka forma osławionej u mnie akceptacji uczuć dziecka. „Rozumiem, że tak chciałeś. Rozumiem, co Tobą kierowało/ że miałeś chęć uszczęśliwienia mnie”.
2) Poinformować (metody tej uczy Szkoła dla Rodziców) dziecko o tym, jakie były tego konsekwencje i powiedzieć o swoich oczekiwaniach. Wszystko oczywiście zależy od sytuacji. Warto to zawsze zrobić zgodnie z prawdą, bez ubarwiania i dodawania niepotrzebnej grozy. Po prostu np. „Bardzo mi to dzisiaj utrudniło pracę. Musiałem szukać tych rękawiczek. Na przyszłość chcę byś zostawił moje rzeczy i ewentualnie dołożył drugie pudełeczko z ukochaną zabawką albo zapytał, czy nic się nie stanie, kiedy mi coś ruszysz.”

W taki sposób przeprowadzona rozmowa na pewno uchroni dziecko przed bolesnymi blokadami, a nauczy też czegoś na przyszłość. I zarówno rodzic, jak i dziecko wyjdą z tego wygrani.