Zmęczony Młodszy (2 lata i 4 m-ce) wywrócił krzesło na podłogę w pokoju. Nie mamy dywanów, więc ryzyko skaleczenia podłogi jest bardzo duże. Tato na niego krzyknął: „Co robisz?! Idź spać, jak Ci się chce spać!” Młodszy rozpłakał się i został odniesiony przez tatę do łóżeczka. Byłam tam akurat i widząc, że Młodszy wstaje z łóżeczka i nie kwapi się do spania, wzięłam go na kolana. Rozmowa była taka:
Ja: „Przestraszyłeś się, kiedy krzesło się wywróciło?”
Mł: „Tak, esło spadło i tata yczał”
Ja: „Tata krzyczał, bo zezłościł się, że zniszczy nam się podłoga.”
Mł: „Tata nie może krzyczeć na Te.” (to Młodszy o sobie)
Ja: „Nie może krzyczeć na Ciebie. Nie chcesz, tak?”
Mł: „Tata krzyczał.”
Młodszy głośno do taty w drugim pokoju: „Przepraszam tata.”
Tata: „Nie gniewam się Te.” Tata przyszedł do pokoju i pocałował Młodszego w czółko.
Młodszy nadal swoje: „Tata przepraszam”. I tak ze 3 razy. Po czym od nowa: „Tata krzyczał na Te.” Po chwili dotarło do mnie, że to tata ma przeprosić Te., bo na niego krzyczał, tylko synek nie umie sobie odmienić.
Ja: „Tata, Te. chce, żebyś Ty też go przeprosił, że krzyczałeś”
Tata przyszedł, podał Te. rękę i przeprosił: „Przepraszam Te., że krzyczałem”
Młodszy jednak powtórzył powyższe dwa zdania, że tata krzyczał i tata przepraszam.
Jakoś nie mogę przestać myśleć, że Młodszy nie przepraszał taty i nie chodziło o przeproszenie wzajemne, lecz chciał być przez tatę przeproszony, gdyż dla niego wielką niesprawiedliwością był krzyk. Krzesła przecież nie wywrócił specjalnie, lecz mu wywróciło się przypadkiem ze zmęczenia. Poczucie krzywdy, gdy dostajemy naganę za coś, czego nie zrobiliśmy ze złej woli zna przecież każdy z nas. To oczywiste, że pojawia się u nas wówczas poczucie niesprawiedliwości. Zadziwia jednak, że ta logika – tak właściwa dorosłym – widoczna jest już u dwulatka.
- Dzień z życia rodzica (1)
- Dziecko nie jest Twoim wrogiem
2 thoughts on “„Nie można krzyczeć na Te.””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ja też obserwuję to zjawisko w moim domu, gdy mąż krzyczy (nie zawsze słusznie) na córkę. Czasem i nam dorosłym zdarzy się zbić szklankę czy przewrócić krzesło i nikt na nas za to nie krzyczy. Dlaczego wobec tego krzyczymy na dziecko? Im także należy się szacunek. Tego chce nauczyć swoją córeczkę.
Bardziej obserwuję, że nie chodzi o to, że się w ogóle krzyczy, lecz jakich słów się używa. Zdarzy mi się krzyknąć, mam jak każdy ograniczoną cierpliwość, lecz zauważyłam, że kiedy nie nakazuję i nie zakazuję, dziecko nie płacze. Przyjmuje taki komunikat normalnie, mimo iż jest podany podniesionym głosem.