Być może zbulwersuję część z Was, lecz chcę pokazać komunikaty, których czasem używam i są SKUTECZNE. To komunikaty bez atakowania charakteru dziecka i bez tłumaczenia, lecz dosadne i konkretne, bo tak mam. Dostosowane są też do wieku, argumentów, oczekiwań i wszystkiego, co charakteryzuje styl bycia mojego nastolatka.
Przykład: Nastolatek rozżalony, kręcąc się pomiędzy mną, a planem lekcji przypiętym na lodówce: „Zwolnij mnie z ostatniej lekcji. Nie mogę na niej wysiedzieć. Wkurza mnie, bo jest tak długo dzisiaj! Mam dość tego siedzenia do 14.30! Przyjdź po mnie i mnie zwolnij!”
Ten pomysł wyskoczył nagle u syna tego ranka i to było drugie podejście do tematu. Na pierwsze po 7 rano odpowiedziałam coś zdawkowo, krzątając się przy porannych czynnościach: „No rzeczywiście masz dziś długo”. Teraz bliżej wyjścia z domu już dojrzała we mnie odpowiedź, choć była nieprzemyślana: „Synu, czy ja mam Ci napisać zwolnienie z powodu tego, że Cię du.pa boli od siedzenia?!”
Moje dziecko dokonało błyskawicznej refleksji i temat się zakończył. Mimo iż jeszcze cos tam dopowiedziałam o pracy po 10 godzin dziennie, kiedy był malutki, to mówiąc to już czułam, że to było zbędne.
Paradoksalnie w mojej dosadnej odpowiedzi zawarta też jest akceptacja uczuć. Dosłowna. Nawet bardzo dosłowna, ale akceptacja. Miłego dnia