O usypianiu w różnych kontekstach było już wiele. Teraz moja kolej. Przeszłam od koszmaru usypiania, przez usypiania ze zniecierpliwieniem do delektowania się usypianiem i doceniania go. Ale od początku…
koszmar usypiania
Usypianie niemowląt i dzieci, które jeszcze potrzebują 1-2 drzemek w ciągu dnia, szczególnie jeśli to są pierwsze dzieci i nie mamy pojęcia o usypianiu, może poskutkować pewnym rodzajem traumy dla rodziców. Osobiście nienawidziłam usypiania i właśnie przy pierwszym dziecku robiliśmy z jego tatą różne dziwne rzeczy, by tylko usnęło. To były błędy. Koszmarne błędy, wynikające z … niewłaściwego podejścia do siebie, organizacji domu, niezrozumienia, czego dziecku potrzeba. To były błędy, których popełnieniem przez jakiś czas się po prostu katowałam.
Dlaczego? Kiedy sobie uświadomiłam, że jakie znaczenie miało to, co robiliśmy, uznałam się za najgorszą matkę na świecie. A usypialiśmy metodą 7-5-3, metodami Tracy Hogg i różnymi sposobami wymyślanymi z tzw. potrzeby chwili. Gdy się zreflektowałam, okazało się, że te sposoby odbierały mojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, bliskości, akceptacji i sprawiały, że miałam na sumieniu za dużo niepotrzebnych dziecięcych łez.
BEZ WYBACZENIA SOBIE ANI RUSZ
Wybaczyłam sobie te błędy w usypianiu po długim czasie. Pomogło mi zdanie wypowiedziane przez ojca moich dzieci: „Robiłaś wtedy najlepiej jak potrafiłaś.” Co oznacza, że na tyle dobrze, na ile miałam wiedzy i uważałam, że tak będzie najlepiej. Przy okazji odkryłam ciekawą prawidłowość. Gdy nie wybaczamy sobie swoich błędów rodzicielskich, to blokujemy się w relacji z dzieckiem i z samą sobą i ciężko ruszyć naprzód. Działamy wtedy z pozycji rekompensaty, co dziecko odbiera jako chęć nadrobienia wobec niego czegoś z braku miłości do niego. Pisząc wprost, dziecko uważa, że rodzic daje mu więcej niż potrzeba, gdyż go nie kocha (!). Zatem czuje się niekochane i z takiego statusu działa. Wybaczenie to więc początek, jeśli były negatywne doświadczenia z usypianiem.
ŚWIADOMOŚĆ TO POŁOWA SUKCESU
Albo i więcej. W przypadku usypiania to świadomość kilku kwestii.
Po pierwsze. Co dziecku daje wspólne zasypianie z rodzicem?
Podam osobiste obserwacje, co daje to moim dzieciom. Można je zobaczyć, gdy zrobimy przestrzeń dla dziecka obok siebie. Przestrzeń psychiczną i emocjonalną, fizycznie będą najbliżej jak można. Ciepło. Bliskość. Radość z obecności rodzica, wspólnego przebywania, ważnymi dla dziecka sprawami dnia, radościami i smutkami. A to równa się zaufaniu. Zauważenie. Zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa, zależności i akceptacji. Jeśli wplatamy w rozmowę ćwiczenie, by dziecko wymieniło, opowiedziało, co dobrego spotkało je w ciągu dnia, co mu się podobało – dodatkowo budujemy nawyk zauważania w życiu pozytywów, a dzięki temu poczucie własnej wartości.
Po drugie. Co rodzicowi przeszkadza w polubieniu usypiania?
Dzieci są w tu i teraz – powiedziała mi ostatnio mądra osoba. My dorośli rzadko. Zwykle jesteśmy w przeszłości – np. rozpamiętujemy rozmowę z szefem, albo w przyszłości – np. myślimy o tym, co mamy jeszcze do zrobienia. To w praktyce wygląda tak, że leżymy obok dziecka ciałem, lecz umysł wyrywa się do spraw, które jeszcze chcemy zrealizować. Dzieci to doskonale czują i są zawiedziona w dalszej perspektywie. Czują się nie zauważone przede wszystkim. Mało ważne. Rodzic zaś czuje zniecierpliwienie.
Co warto zrobić? Pomaga zmiana organizacji. Oczywiście z wcześniejszą zmianą priorytetów. Gdy chcemy, aby usypianie było czasem wartościowym dla relacji z dzieckiem, to można uczynić je najważniejszą częścią wieczoru, czyli tak się organizować, aby mieć na nie zarezerwowaną odpowiednią ilość czasu. Z doświadczenia wiem, że to nie jest więcej niż pół godziny i przy starszych dzieciach nie codziennie.
Po trzecie. Czy takie usypianie nie stanie się i tak przykrym obowiązkiem?
Zdecydowanie nie, pod pewnym bardzo ważnym warunkiem. Gdy usypiamy w zgodzie ze sobą i w zgodzie ze sobą, czyli asertywnie, odmawiamy, gdy mamy naprawdę dość. Tyczy się to dzieci powyżej 4 roku, tak myślę. Nie pamiętam, kiedy mój obecny 4,5 latek zaczął coraz częściej zasypiać sam.
Jeśli dzieci potrafią powiedzieć, że chcą, aby rodzic z nimi poleżał, poczytał przed snem, to starsze 8-10 letnie dzieci też będą zgłaszać taką potrzebę. Na pewno rzadziej niż 4-5latki, lecz chętnie jeszcze zaczerpną wszystkiego, co daje taki wspólny czas. Asertywna odmowa sprawia, że rodzic nie zmusza się do usypiania, gdy nie chce. Dziecko wie, że rodzic może odroczyć zaspokojenia potrzeby. Ważne, by zaspokoić ją w najbliższym możliwym czasie. To świetnie się sprawdza na dłuższą metę. Dziecko wie, że gdy dostaje obecność, dostaje szczerze. Uczy się, że spokojnie może ponowić prośbę o zaspokojenie potrzeby. Uczy się, że odpowiedź może być tak lub nie i świat się nie zawali. Uczy, że rodzic może być zmęczony, mieć powód, by przełożyć wspólny czas. Ważne jednak, by nie obiecywać, lecz dawać ten czas dziecku i sobie, gdy tylko jest sposobność.
Takie spojrzenie i podejście do usypiania czyni je przyjemnym, lekkim, pełnym byciem w tu i teraz z dzieckiem, które często zaspokaja większość potrzeb emocjonalnych dziecka. A jak wiadomo, zaspokojenie potrzeb emocjonalnych to podstawa do dogadania się w relacji.