„Coś, co jest proste, jest z reguły prawdziwe” – powiedziała kiedyś moja przyjaciółka odnośnie jednej bardzo skomplikowanej relacji. Sugerowała, że lepiej sobie dać spokój, gdy wszystko jest tak niejasne. Okazało się, że miała rację. Na co dzień sami utrudniamy w relacjach to, co może być lekkie i proste. Oto kilka przykładów sytuacji, w których warto obrać
najprostszą drogę do drugiej osoby.
Tęsknisz za kimś? – ZADZWOŃ
Nie zadzwonię, bo wynajdę sto a może i więcej wątpliwości na temat tego, jak osoba, do której chcę zadzwonić, może nie chcieć ze mną rozmawiać. A tak naprawdę mam 50:50 szans, że chce lub że nie chce.
Chcesz się z kimś spotkać? – ZAPROŚ
Podobnie z zaproszeniem i czyjąś odmową. Zawsze jest 50% szansy, że ktoś przyjmie nasze zaproszenie i drugie również równe 50%, że odmówi. Pytanie jest tylko, co my z tą odmową zrobimy. Bo jeśli potraktujemy ją naturalnie, czyli każdy ma prawo odmówić, bo może mieć mnóstwo NIEZWIĄZANYCH Z NAMI powodów, żeby to zrobić np. ważną pracę, złe samopoczucie, nagły przyjazd rodziny, albo tylko brak nastroju na wyjście z domu, i przejdziemy nad tym do porządku dziennego, to jest ok. Gorzej, jeśli weźmiemy tę odmowę do siebie i będziemy wymyślać, jacy to jesteśmy nielubiani, itd. itp. (nie chce mi się wyliczać) i dołować się, czego następstwem będzie zaniechanie kolejnych prób i wpadnięcie w błędne koło niskiego poczucia własnej wartości.
Pragniesz zrozumienia? – WYJAŚNIJ
Ze zrozumieniem jest już trochę ciężej. Każdy chce być zrozumiany. Bywa jednak tak, że padamy ofiarą własnych nawyków językowych, schematów i skrótów myślowych i jesteśmy nie- bądź źle rozumiani. Co zrobić? Mówić tylko o własnych odczuciach. Nie oceniać. Podawać fakty. Nie interpretować. Mówić „trzeba”, zamiast „musisz, powinieneś”. Mówić „wygląda na to, że jesteś wściekły/a, rozumiem to”, zamiast „wściekasz się o nic”.
Masz pytanie? – ZAPYTAJ
Lepiej zapytać niż zostać z „wiszącym” pytaniem. Bo zapytać można zawsze. A zapytany zawsze ma prawo odmówić odpowiedzi. A pytać warto. Choćby po to, by się upewnić, czy dobrze kogoś zrozumieliśmy, żeby rozwiać wątpliwości. Pytania, te dobrze zadane, mogą być oznaką zainteresowania i zbliżać do ludzi.
Lubisz coś? – POKAŻ TO
To, że coś lubisz albo czegoś nie lubisz określa Cię jako człowieka. Masz prawo czegoś nie lubić, jak każdy inny człowiek. Jesteśmy inni i to naturalne, że inne rzeczy lubimy i nie lubimy. Trzeba pokazywać to bliskim i znajomym, bo ludzie wiedzą wtedy, jacy jesteśmy, poznają nas. Dzięki temu, wiedzą, czego mogą się spodziewać. Mają też szansę pokazać nam, że nas lubią i cenią, dając nam lub robiąc z nami to, co lubimy, (jeśli oni też to lubią) – to podstawa znajomości.
Chcesz czegoś? – POPROŚ o TO
Dzieci dopominają się, gdy czegoś chcą. Czasem nawet głośno krzyczą, gdy nie domyślamy się, bądź nie chcemy im czegoś dać. Nie wiedzielibyśmy, że czegoś chcą, gdyby nie wyraźne sygnały. Podobnie jest z nami, o swoich potrzebach trzeba mówić. Nie można czekać, aż ktoś się domyśli, że czegoś chcemy, bo to może nigdy nie nastąpić. I nie ma w tym złej woli bliskich, po prostu nikt nie będzie tracił czasu na zgadywanki, na co inny może mieć ochotę, wszyscy lubimy konkrety.
Kochasz kogoś? – OKAŻ TO
Miłość można okazać na wiele sposobów. „To nie pluszowy miś, ani kwiaty…”. To niekoniecznie mówione milion razy kocham cię. Można okazać, że się kogoś kocha przede wszystkim przez sposób traktowania drugiej osoby. Będzie to szacunek, akceptacja uczuć, granic, prawa do odmowy, okazanie zrozumienia, zainteresowania, zwrócenie uwagi, co – kto lubi. A wniosek z tego, dość luźny. Im prostsze, bardziej poukładane są sprawy w nas samych, tym prostsze, a przez to prawdziwsze i głębsze, a czasem tylko łatwiejsze są relacje z innymi ludźmi.
Opisałam kilka obszarów, w których w wyniku tradycyjnego wychowania zwykle mamy trudności. Zachęcam do popróbowania, jak to jest, kiedy zmienimy choć jeden nawyk reagowania w relacji. Zapraszam do sprawdzenia, na ile to poprawia Wasze samopoczucie, kształt relacji, podnosi poczucie własnej wartości i rozluźnia relację.