Bywają dni, kiedy rodzic marzy tylko o tym, aby dzieci dały mu święty spokój. Chce zająć się planowanym zadaniem bądź po prostu zaszyć się w sypialni i odpoczywać. To potrzeba, której pewnie częściej doświadczają rodzice dzieci młodszych, wymagających stałego doglądania. Kiedy nie można zaspokoić tej potrzeby, zmęczenie się nasila, rośnie frustracja, narzędziem do rozmowy z dziećmi bardzo szybko mogą stać się nakazy i zakazy: „Nie ruszaj!, „Odejdź!”, „Zejdź!”, „Nie dotykaj!”, „Nie wolno!”. Są krótkie i najłatwiej przychodzą na język zmęczonej osoby. Do nich dołączają też w takich sytuacjach pytania: „Co ja Ci mówiłam/łem?!”, „Ile razy mam Ci powtarzać?!” itd.itp. I kiedy sięgamy po nie, bo myślimy i czujemy, że w danej chwili na wiele więcej nas nie stać, warto sobie włączyć w głowie, jak czerwoną lampkę, krótką myśl: „To nie działa”. To nie działa – bo dzieci zakazów i nakazów nie słuchają To nie działa – bo dzieci wobec nakazów i zakazów buntują się To nie działa – bo dzieci chcą, aby traktować je z szacunkiem, a nie wydawać polecenia To nie działa – bo dzieci od nakazów i zakazów czują się głupsze i robią odwrotnie, albo tylko gdy widzimy To nie działa – bo kolejny nakaz lub zakaz bardziej rozwściecza wydającego go rodzica To nie działa – bo rośnie wrogość między rodzicem a dzieckiem i sytuacja wymyka się spod kontroli To nie działa – bo zamiast uzyskać pożądany efekt, rodzic męczy się coraz bardziej próbą wymuszenia posłuszeństwa To nie działa – bo dzieci opierają się z każdą chwilą bardziej To nie działa – bo grozi wybuchem agresji ze strony rodzica i w odpowiedzi dziecka To nie działa – bo działa coś innego, choć trzeba najpierw zebrać resztę sił i pomyśleć, co powiedzieć. Dziecko jest człowiekiem i już kilkunastomiesięczne dzieci rozumieją, kiedy rodzic powie im jak do partnera, w czym rzecz. Zatem można tak: „Zależy mi na chwili spokoju, bo jestem zmęczona” „Chciałabym chwilę poleżeć sama, bo boli mnie głowa” „Chcę jeszcze dokończyć to pisać, a wiszenie na mojej ręce mi w tym przeszkadza” „Zależy mi, żeby zrobić porządek, bo lubię mieć czysto, gdy przychodzą goście” „Potrzebuję jeszcze popracować. Chciałabym, żebyś pobawił się sam, dopóki nie skończę” Tak można w nieskończoność. Ile potrzeb, tyle szans, by powiedzieć od siebie, spokojnie i licząc na zrozumienie, że na tym i na tym mi właśnie zależy. To mega asertywne, więc raz – jesteśmy sami jako rodzice asertywni, więc czujemy się ze sobą dobrze; i dwa – uczymy dzieci asertywnego (czytaj: przede wszystkim nie agresywnego) wyrażania swoich potrzeb. I wielu takich asertywnych prób życzę Wam, szczególnie w przedświątecznym pośpiechu, i nie tylko do dzieci. To na pewno pozwoli budować pozytywną atmosferę pod zbliżające się święta.
Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.
A jak rozmawiac z dzieckiem trzyletnim, ktore ma Foetal Alcohol Syndrome? Dziecko ktore NICZEGO sobie nie robi z zakazow, grozb, kar, tlumaczenia………dzieckiem, z ktorym kazdy dzien jest jak w filmie „Groundhog day?”…….
Dość zabawne te rady… sądziłam, że znajdę tu cenne podpowiedzi, jak w takich momentach reagować, a tu takie rozczarowanie. W „rozmowie” z dwu/trzylatkiem TO NIE DZIAŁA, kiedy mówisz spokojnie dlaczego nie tolerujesz, nie chcesz jakiegoś zachowania, czego oczekujesz i dlaczego. Nie uważam, że reagowanie agresją, krzykiem jest rozwiązaniem, ale dotychczas nikt nie pokazał mi, ani nie podpowiedział, jak w takich chwilach reagować. Spokojne tłumaczenie jednak niestety NIE DZIAŁA. Czekam więc na dzień, kiedy działać zacznie.
Nie rozumiem, czego Pani oczekuje? Konkretnych zdań, które wypowiem, aby każdy rodzic mógł je przekalkować do swojego dziecka? Tak to nie działa.
Działa, gdy w KAŻDEJ konkretnej sytuacji, w której oczekujemy od dziecka współpracy najpierw interesujemy się, dlaczego coś robi tak a nie inaczej. Czy dlatego, że mu się coś podoba, bo chce sprawdzić, jak to działa i testuje, bo nie potrafi? Czy bardzo czegoś chce? Czy może bardzo czegoś nie chce? Czy potrzebuje uwagi/ bliskości/ docenienia/ i dopomina się o to na znane mu sposoby? Gdy znajdujemy główny powód (potrzebę) dziecięcego takiego a nie innego zachowania, a nie skupiamy się tylko na nieodpowiadających nam przejawach dopominania się o jej zaspokojenie, akceptujemy uczucia i potrzebę dziecka tak w sobie, jak i słownie. Później podejmujemy decyzję, czy zaspokajamy tę potrzebę od razu czy odkładamy na później. To podstawa, aby dziecko choć odrobinę chciało z nami współpracować. W międzyczasie zaspokajamy potrzeby, których choćby lekkie niezaspokojenie zauważymy, cały czas dajemy wsparcie i bliskość. Wtedy dziecko słyszy i wtedy TO DZIAŁA. Odsyłam do mojego e-booka, w nim są porady, których zastosowanie (choćby kilku najważniejszych) sprawi, że dziecko w każdym wieku będzie chciało za rodzicem podążać: http://www.sklep.jakmowic.org.pl/rodzicu-mozna-inaczej
Powodzenia!