Nie uciekam od tematu śmierci. Jestem zdania, że starość, umieranie i śmierć zostały przez ostatnie lata zepchnięte w sferę tabu. Nikt nie chce się starzeć, umieranie chowane jest w szpitalach lub domach opieki paliatywnej, a śmierć każdy przeżywa sam i mówi się o niej publicznie tylko przy katastrofach z udziałem możnych tego świata. Dlatego chcę oswajać umieranie i śmierć. Chcę też, aby moje dzieci miały wpojony szacunek do starości, umiały poradzić sobie emocjonalnie z umieraniem i śmiercią najbliższych, potrafiły godnie przeżyć żałobę, dać sobie na nią czas i prawo do niej.
Jestem też zdania, że proces oswajania z pojęciami egzystencjalnymi nie zaczyna się, kiedy dziecko jest dojrzewającym nastolatkiem, tylko trzeba budować świadomość i postawy od najmłodszych lat. To jak dziecko poradzi sobie z nimi w wieku nastoletnim jest właśnie wynikiem podbudowy zaczynającej się od momentu, kiedy dziecko pierwszy raz o te pojęcia zapyta. W zeszłym roku synek odwiedzał z nami cmentarze we Wszystkich Świętych. Pierwszy raz wtedy poruszyliśmy temat śmierci – to było miesiąc przed jego trzecimi urodzinami. Pytał, dlaczego tak robimy – chodziło o zapalanie zniczy. Wytłumaczyłam wówczas, że to przed czym stoimy to groby i śpią w nich rodzice rodziców, którzy umarli. Efekt był taki, że Starszy uśmiercił moich rodziców i teściów, jeszcze z imienia wymienił, którzy to babcia i dziadek umarli, a kiedy zobaczył ich kilka godzin później, był bardzo zdumiony. Nie docierało do niego, że dziadkowie mieli swoich rodziców. Temat wtedy szybko upadł. Powrócił, kiedy umarł brat mojego taty i pojechaliśmy na cmentarz. Znów tłumaczyłam, że tu leży ktoś, kto chorował i umarł. Zasnął na zawsze i już się nigdy nie obudzi. Pytań synka nie pamiętam, tylko zdumione oczy i szybko pracującą główkę. I jeszcze jedno – ciekawość: gdzie mama idzie, po co, dlaczego stawia to dziwne szklane i zapala.
POKAZAĆ ŚMIERĆ DOSTOJNĄ I NIE SZOKOWAĆ
Niedawno pojawił się temat martwych ptaków. Szliśmy po trawie i zobaczyłam martwego gołębia. Synek szedł dokładnie na niego. W pierwszym odruchu chciałam odwrócić jego uwagę, ale przyszło mi do głowy, że wyjaśnię na przykładzie tego gołębia, co to znaczy umrzeć. Zdarzało się, że synek w przypływie zazdrości niebezpiecznie przyciskał brata i mówiłam mu wtedy, że to bardzo niebezpieczne i brat może nawet umrzeć. Widziałam, że nie rozumie, o czym mówię. Martwy gołąb wyglądał pięknie, więc pomyślałam, że to dobra okazja. Stanęliśmy nad gołębiem i synek zaczął zadawać pytania, dlaczego tak leży. Sam doszedł do wniosku, że chyba się nie rusza i już nie poleci. Kierowałam rozmową, by sam wyciągał wnioski. Powiedział, że pewnie gołąb się zderzył z autem stojącym obok (nie kwestionowałam tej koncepcji). Stał chwilę i patrzył na zwłoki ptaka. Powiedziałam: „Pewnie Ci smutno”, odpowiedział: „Tak, bardzo”. Odeszliśmy nic nie mówiąc przez chwilę. Dziś odwiedziliśmy dwa cmentarze i kilka grobów. Opowiadałam od nowa, kto i gdzie spoczywa. Synek przypomniał sobie wujka, gdy opowiedziałam o jego psie i kocie, które synek głaskał i z którymi się bawił.
KTO TU JEST ZAKOPANY?
Kiedy podeszliśmy do innego grobu, zapytał: „Kto tu jest zakopany?”. A przy wystawniejszym grobowcu: „Jak oni na nim tyle rzeczy położyli? Opowiedziałam uczciwie, ale prosto i krótko o zwyczajach związanych w wystawianiem grobów i przynoszeniem kwiatów i zniczy. Dziś bez religijnego i duchowego odniesienia. Dalsza część rozmów pewnie będzie jutro. Każda rozmowa o śmierci z czterolatkiem i chyba każdym małym dzieckiem to poruszanie się w przestrzeni abstrakcji, która w dodatku jest dla rodzica bardziej zakryta niż widoczna. Dlatego zakładam, że to, co powiem musi być prawdą. Musi być powiedziane poważnie i z szacunkiem. Może nawet jeśli powiem mało, to niech postawa, powaga, sposób potraktowania tematu odda to, co prawdziwie łączy się z pojęciem śmierci. Jakiekolwiek wyobrażenie, które nasunie się dziecku, będzie przez to prawdziwe i będzie odpowiadało etapowi jego dojrzałości. Będzie wstępnym puzzlem, do którego zostaną dołożone w przyszłości – dzięki kolejnym rozmowom, obserwacjom, lekturze – kolejne puzzle, żeby kiedyś ułożyć w całość jego własnych przemyśleń na ten temat.