„Zamiast dawać dziecku rady, w jaki sposób według Ciebie ma coś zrobić, zapytaj, jaki dziecko ma SWÓJ pomysł na zrobienie czegoś i/lub pokonanie jakiejś trudności i pozwól mu tak zrobić. Możesz ewentualnie lekko zasugerować pytaniem, czy jest pewne, że to zadziała tam, gdzie widzisz zdecydowane niepowodzenie, lecz unikaj dyktowania gotowych rozwiązań i oczywiście krytyki. Ty przestaniesz być niezastąpiona/y (ależ wyzwanie, bo kochamy być niezastąpieni), a dziecko zrobi krok do bycia samodzielnym i pewnym siebie. Dasz mu po prostu wędkę na całe życie, zamiast ryby na jedną okazję” Joanna Hudy – JakMówić
Wiecie, ja się z tą myślą dziś obudziłam, bo jak to mają często ludzie po 40. zaczęłam sama doceniać, że rodzice dali mi wędkę. Choć oczywiście przez wiele lat (z poziomu nastolatka – to trzeba przyznać uczciwie) miałam pretensje, że nie ryby. No przecież każdy chce ryby , nawet dużo, dużo, dużo ryb
Wracając do meritum. Tata miał taki tekst: „Myśl człowieku, myśl” Och, jak ja nienawidziłam i tego tekstu i ojca za niego. A teraz to nawet jestem wdzięczna za „człowieku”, bo w czasach mojego dorastania powtarzano powiedzonko, że kobieta to nie człowiek. A tata mi tym pokazywał, że za człowieka mnie jak najbardziej uważa. Takiego człowieka, co pomyśli i sobie poradzi. I to działa. Sprawdziłam będąc w największych tarapatach. (Sprawdzać przecież też lubimy – bez tego nie dojrzelibyśmy wcale a wcale ) Teraz nawet tym myśleniem mogę lekko zmodyfikować taty teksty na bardziej empatyczne i wspierające i wpisują się w jakmówić – używając dalej taty powiedzonka – jak tralala!
Miłego niedzieli
Ps. Komunikatem wspierającym zamiast „Myśl, człowieku, myśl” może być np.
– „Zależy mi, żebyś sam/a spróbował/a znaleźć, w jaki sposób można to zrobić. LUB udzielając informacji wg #szkołydlarodziców
– „Każdy ma swój własny sposób zrobienia tego, ważne jest byś Ty miał/a swój i czuł/a się z nim najlepiej.”
Albo najprościej na totalnym luzie:
– „Jak masz ochotę to zrobić?”