– „Te, pisarka, gdzie jesteś?” – szukam jej w sobie, myśląc: „Gdzie ona się schowała?”
– „Pisarko, wychodź! Zaklepane, piszemy!”
Nigdzie jej nie ma. Nie odzywa się. Hmm… Co się z nią stało?
– „Pisaaaaarrrkoooo!” – może usłyszy…
Cisza. Smutno mi. Znając mnie, znów czymś jej przypieprzyłam. Niedelikatnie ją traktuję. Po macoszemu. Cóż mogłam zrobić? No, tak po pierwszym zagajeniu wychodzi, że znów nią pogardziłam. Tak, ta wrażliwość zdecydowanie mi przeszkadza. Utrudnia mi życie. Miękkim brzuszkiem mnie do ludzi ustawia. Nie lubię tego.
– „Nie doceniasz w sobie tego, co najpiękniejsze” – zabrzmiało jak zza szafy.
Jest!. Uff… No, dobra, źle ją traktuję, pogardzam nią, dokopuję jej, przepędzam, kiedy tylko mi się umyśli, jednak bez niej życie byłoby takie puste. Kocham te jej fantazje, pomysły, nawet te zmyślanki i rymowanki. Rymowanki to konkretny obciach, to fakt. Taki wstyd, gdy w złości czy radości, nie czuję, że rymuję. I wychodzi ze mnie… pisarka. Phi… dusza artystyczna. Ona jednak wie, że tego nie lubię. Nie obraziłaby się o to.
– „Publikowanie” – znów ledwie słyszalny szept.
-„Publikowanie?! Obraziłaś się, że opublikowałam teksty z wyzwania?”
– „Umawiałyśmy się, że pisanie jest najbardziej osobistą Twoją aktywnością. Miałaś pisać tylko dla nas dwóch. To było tylko NASZE. A Tobie zachciało się chwalić! Zdradziłaś mnie! Teraz wszyscy wiedzą, co wyczyniamy na papierze. <Pisanie jest jak seks>, pamiętasz to stwierdzenie Krzysi? Jeszcze ktoś coś sobie pomyśli. Wiesz, co znaczy wyłączność, intymność?!”
– „Mieszasz pojęcia. Chodziło o uniesienie podczas pisania, a nie o unikanie publikowania. Poza tym decyzja o opublikowaniu tekstów była ze względu na Ciebie. Chciałam Cię nareszcie pokazać światu. Docenić. Chcę, żebyś zajęła jedną z ważnych ról w moim życiu. Chcę byśmy się dogadały. Pewnie jeszcze zdarzą mi się wpadki z przyzwyczajenia, lecz wierz zrobię wszystko byś czuła się dobrze. Zaczynamy od teraz. Powiedz szybko, czego dla siebie potrzebujesz. I wiedz, że teraz będę Cię o to pytać codziennie.”
– „Nie ufam Ci, lecz wiem, że każdy się może zmienić. Potrzebuję tylko jednego. Zamiast siąść i pisać, z reguły gonisz światem. Może choć raz w życiu otworzymy tak po prostu białą kartkę i wspólnie – bez strachu – co przypłynie, poddamy się chwili?”
– „Wymagasz ode mnie niemożliwego.”
– „Niemożliwego? A czy ktoś tu się nie reklamował jako specjalistka od robienia rzeczy niemożliwych?” – pisarka z uśmiechem triumfu i chytrości.
– „Oczywiście, perfidnie wykorzystujesz moje mocne strony.”
– „Kto mieczem…”
– „Jasne. A kto wiedzą… A właśnie, wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Wiedźmy. To dzisiaj… hihi”
Kot leniwie podnosząc łeb: „Poszły do kompa. Cała kanapa dla mnie.”

Dodaj komentarz