Mamy często przekonanie, że jeśli ktoś się na nas zezłościł, to nie chce z nami rozmawiać albo że skoro my czujemy złość, to zapewne lepiej nie rozmawiać, aby nie pogorszyć sytuacji. Wielu stawia na taktykę „przeczekiwania”.
Zdradzę Wam, że kiedy prowadzi się rozmowy z użyciem komunikatu „ja”, czyli z perspektywy własnych uczuć, oczekiwań, przekonań, wartości, to nawet w największej złości każda z nich przynosi ogromne korzyści wszystkich rozmówcom.
I zamiast ich unikać, tym chętniej trzeba o nie zabiegać.
Wiecie, takie „kawę na ławę” tylko z użyciem komunikatu „ja”.
 
Przykładowo:
Osoba 1: Odebrałam Twoje zachowanie jako sugestię do tego i tego…
Czułam się wpychana w rolę, która jest mi obca…
Uraziło mnie, że …
Wolałabym, żeby było tak i tak…
Mówiąc w ten sposób Osoba 1 nie atakuje rozmówcy, lecz pokazuje swój punkt widzenia, swoje odczucia – mówi tylko o nich.
 
Osoba 2 ma w tej sytuacji szansę skupić się na treści rozmowy, a nie na odpieraniu ataku. Może więc dopytać, wyjaśnić swoje przesłanki, opowiedzieć o swoim punkcie widzenia danej sytuacji, doprecyzować swoje intencje. Oczywiście także z perspektywy „ja”.
 
Na czyjąś wątpliwość np. taką: „Ja tam się nie lubię wywnętrzać, co kogoś obchodzą moje uczucia”, odpowiem:
Każdego, komu na nas zależy, obchodzą nasze uczucia. Każdy też woli usłyszeć o uczuciach niż usłyszeć ataki albo dostać milczenie. Mówienie o uczuciach zbliża i buduje zaufanie.
Zdarza się też, że pierwsza reakcja na wypowiedź z perspektywy „ja” jest agresywna. Z doświadczenia swojego i opowieści osób, które brały udział w moich warsztatach o asertywności wiem, że po pierwszej „zwykłej” reakcji następuje przemyślenie naszego komunikatu i powrót do rozmowy z zupełnie innym nastawieniem. Dlaczego? Do kogoś, kto bywa stale atakowany, dociera z opóźnieniem, że tego ataku nie było. Kiedy jednak ten fakt dotrze, konstruktywna rozmowa  staje się możliwa.
 
Dla bardziej odważnych:
– wiele zyskuje się w relacji, gdy potrafi się powiedzieć – również z perspektywy „ja” – o swoich lękach, obawach, o tym, co się chce chronić
– relacja zyskuje także, gdy któraś ze strony przyzna się do np. wstępnie niekoniecznie jasnych intencji i wyjaśni, jaki jest status sytuacji na daną chwilę, nawet jeśli nie jest on do końca jasny.
Powiedzenie uczciwie „nie wiem” jest bardziej fair niż zapewnienie, o czymś czego zupełnie nie jest się pewnym i nie dotrzymanie.
Rozmów owocnych, odważnych – zmierzających do lepszego rozumienia tych, na których Wam zależy i przynoszących pogłębienie relacji Wam życzę.
 
Ps. W sekrecie Wam powiem, że po 1-2 rozmowach takie rozmawianie tak Was rozochoci, że będziecie się dziwić, że jakaś odwaga w ogóle była do nich potrzebna.
Stają się przyjemnością i normalnością, a relacje pełniejsze, bardziej empatyczne i … dające jeszcze jeden dodatkowy bonus
– lepsze zrozumienie nie tylko innych, lecz także siebie.

Dodaj komentarz