Właśnie sobie uświadomiłam, że z chodzeniem do przedszkola jest jak z chodzeniem w ciąży. W ciąży często zdarza się tak, że większość osób dookoła gratuluje nam i rozpływa się nad tym, jakie to spotkało nas szczęście, jak to nam dobrze, jak powinniśmy się cieszyć, bo to wspaniały stan. Niemile widziane jest narzekanie. I wszystko jest super do momentu, kiedy przychodzą nudności i człowiek w tym „cudownym stanie” zostaje sam. (Nie piszę tu o sobie, wnioski z czytania różnych artykułów czy forum). Dlaczego skojarzyłam to z przedszkolem? Sama nie znosiłam zerówki i szkoły (mimo iż od zawsze uwielbiam się uczyć) i będąc wysyłaną na siłę do zerówki przeżyłam traumę, której niestety chyba nigdy nie zapomnę. Chciałabym teraz uchronić moje dzieci przed czymś podobnym i wpadłam na klasyczny pomysł: przedstawię mojemu dziecku, jak w przedszkolu jest wspaniale i cudownie (jak w ciąży, prawda?). Reklamowałam przedszkole od każdej strony przed rozpoczęciem roku szkolnego, a dwa ostatnie dni witałam synka stęskniona i z uśmiechem wypytywałam, co fajnego wydarzyło się w przedszkolu. W pierwszy dzień było tych rzeczy kilka, wczoraj może dwie. Dziś bunt i negocjacje. Zaczęłam intensywnie myśleć. I mąż, który zaprowadzał dziś Starszego, podsunął mi rozwiązanie. Widział, że synek nie lubi tańczyć, bo nie chciał iść właśnie, kiedy zobaczył tańczące dzieci. I wtedy mnie ośliniło. Czego jako dziecko potrzebowałam najbardziej? Akceptacji, że nienawidzę zerówki. Nie mogę synkowi wmawiać i oczekiwać, że będzie mówił, że w przedszkolu jest wspaniale, bo tak jak w ciąży, jest różnie. (Synek nawet nie miał odwagi mi powiedzieć, że mu się coś nie podoba, bo narzucałam zachwyt. Dobrze, że tacie powiedział). Może pani się podoba, a może nie. Może jedzenie smakuje, a może nie. Starszemu nie podoba się np. że trzeba jeść o stałych porach, bo dla niego to za często i za dużo. Pewnie część zabaw się podoba, a część nie. Są dni lepsze, są dni gorsze. I tak jak w ciąży trzeba przeżyć, tutaj też. Nie oszukując siebie i innych, że jest cudownie, bo jak ze wszystkim bywa cudownie, ale przeważnie nie jest. Nie chcę, żeby mój synek został sam z nie lubieniem przedszkola lub jego części.
Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.
Mam ten sam problem albo jeszcze gorzej bo mój przedszkolak przez wszystkie dni płacze a z tego co mówi w przedszkolu jest fajnie ale brakuje mu mamy.I co mam w tej sytuacji zrobić? On od początku jest mamowy w końcu przez 3 lata byliśmy ciągle razem a teraz nagle koniec.. Przez przedszkole teraz zaczął płakać jak tylko ja chce wyjść z domu. Nie wiem co mu powiedzieć i jak z nim rozmawiać żeby mu pomóc.
To duża zmiana dla dziecka i trudny czas dla niego i rodziców. Mój wniosek jest niestety bolesny – trzeba przetrwać. Jedyne co można robić, to pomóc dziecku ten czas uczynić mniej stresującym: akceptować uczucia, szanować wszystkie przeżycia, pomagać mu radzić sobie z nową sytuacją. Trzymam kciuki!
Kasia sięgnij do komunikacji w porozumieniu bez przemocy, tam świetnie pokazane jest jak językiem żyrafy mówiąc o potrzebach i emocjach i na podstawie tego znaleźć rozwiązanie. A myśle, że rozwiązanie poda Ci Twój syn, tylko daj mu na to szansę.