„Inni mogą mnie rozjeżdżać, kiedy tylko chcą” – pisze uczestniczka  jednego z moich programów zmiany przekonań w kontekście asertywności. „I mają na to moje przyzwolenie, a przynajmniej brak oporu” – dodała. „To wynik wychowania. Mama stale przekraczała nasze granice. Nie liczyła się z naszym zdaniem. Forsowała swoją wolę krzykiem, szantażem, manipulacją czy obrażaniem się. Jej granic nie można było przekraczać, broniła ich tymi samymi metodami, jak łamała nasze. Dla niej to do dziś wydaje się błahostką, przecież dzieci mają słuchać rodziców, więc tylko to egzekwowała. Ja do dziś nie mogę się pozbierać i nauczyć, jak reagować na manipulacje i bierną agresję. Koleżanki w pracy stosują wobec mnie <chwyty> i cieszą się, jak łatwo im ze mną poszło. Jestem genialnym materiałem na ofiarę. Ja po prostu

nie umiem się bronić.

Kiedy ktoś narusza moje granice, poddaję się bez większej walki, bo… no właśnie: bo – boję się, że kogoś urażę, że ktoś się obrazi, że zranię jego uczucia, że… To w praktyce oznacza, że można ze mną zrobić prawie wszystko. Wiele razy wiedziałam, że ktoś robi wobec mnie źle – wróć – w sumie to zawsze wiem, lecz nie umiem zareagować, zwykle smutno się uśmiecham. Mam wbite do głowy, że muszę być grzeczna, miła, kulturalna, uczynna, wdzięczna, empatyczna i tak dalej. Jednak w środku czuję jakby ktoś mnie rozjeżdżał i szybko wycofuję się z takich relacji. Prowadzi to jednak do tego, że unikam większości ludzi. W każdej relacji dochodzi wcześniej czy później do jakiegoś konfliktu potrzeb. Chciałabym, żeby ludzie byli fair wobec mnie, lecz oni widzą moją słabość i prą najdalej jak pozwolę. Czuję się przez to mało wartościowym człowiekiem, bywa że bardzo sobą pogardzam i myślę, że nie zasługuję na szacunek. Złoszczę się na nich, lecz chyba jeszcze bardziej na samą siebie, że nie potrafię być inna, że nie potrafię inaczej. Bywają chwile, w których oddałabym wszystko, by cofnąć czas i poczuć, jak to jest znać i bronić swoich granic. Podobno był taki czas, kiedy byłam mała. Niestety nie pamiętam”. Najkrócej odpowiem: postaw płotek, lecz doskonale wiem, jak długa droga, jak ogromna praca z przekonaniami i schematami zachowania czeka moją klientkę w drodze do asertywności. Co ma zrobić, żeby stać się asertywną?

POLUBIĆ SWOJE UCZUCIA

Brzmi banalnie i wydaje się bardzo łatwe, gdy myślimy o radości, satysfakcji, może jeszcze smutku. Jest dużo trudniejsze, gdy w chwili złości, gniewu (jeśli w ogóle go dopuszczamy do świadomości) mamy w tej złości być, pozwolić jej przez nas niejako przepłynąć, przyjrzeć się jej, dlaczego i po co się pojawiła. A co zwykle robimy? Odwracamy kota ogonem i zaczynamy winić siebie: „skoro ja czuję złość, to ja jestem zła, a nie ten, wobec kogo czuję złość”. I zostajemy z brakiem szacunku do siebie, że nie potrafimy się adekwatnie zachować. A tu na czuciu złości nie koniec. Później trzeba wyciągnąć wnioski, o co nam chodzi, co nam przeszkadza lub czego nam brakuje i podjąć działania, które zmienią naszą sytuację. Na jaką? Taką, w której poczujemy przynajmniej spokój.

ZAUWAŻAJ I TRAKTUJ POWAŻNIE SWOJE POTRZEBY

Wszystkie. Te fizyczne, intelektualne, duchowe, prospołeczne i emocjonalne. Emocjonalne specjalnie na końcu, żeby zwrócić na nie szczególną uwagę. Troszczenie się o swoje uczucia procentuje. A jak to jest z zauważaniem potrzeb? Zauważamy potrzeby wszystkich dookoła, bo się o nie głośno i wyraźnie dopominają. Tym, co dopomina się w naszym imieniu w nas samych o zauważenie naszych potrzeb osobistych są właśnie uczucia. To one „mówią” nam, szczególnie ta nielubiana złość, frustracja, irytacja, gniew, rozgoryczenie: „zrób to dla siebie”. A my udajemy, że ich nie słyszymy, że ich nie ma. A może, choć wiemy, że są bronią ich zaspokojenia nasze przekonania? Stąd następny krok.

ZMIENIAJ PRZEKONANIA

Tak. Te potrafią utrudnić człowiekowi życie. Te, które powstały najczęściej w dzieciństwie, z reguły teraz nam przeszkadzają. Oczywiście, miały nas chronić wtedy i robiły to, lecz teraz po prostu zatrzymują nas w miejscu lub jeszcze gorzej nie pozwalają nam obronić siebie, zadbać o siebie, a patrząc jeszcze dalej (choć nie tak daleko, jak myślisz) sięgać po swoje marzenia. Świetną okazją do pracy ze zmianą przekonań są wakacje. I najlepiej robić to PROGRAMowo, do czego Cię zachęcam. Gdy przepracujesz przekonania, szybko przyswoisz swoje prawa, bo kolejny krok to…

MIEJ ŚWIADOMOŚĆ WŁASNYCH PRAW

Każdy twierdzi, że ma. W teorii. Bez przepracowania przekonań, prawa pozostają tylko słowami, za którymi nie można iść, gdyż trzymają nas bariery przekonań. Z prawami jeszcze jest tak, że czasem nawet przekonania są już zweryfikowane, wybrane nowe, a praw trzeba się uczyć używać w praktyce. Przywołać je dokładnie wtedy, gdy tego wymaga sytuacja. Wtedy dopiero jest możliwe…

ASERTYWNE DZIAŁANIE

Co dla Ciebie oznacza? Jeśli chcesz, możesz się podzielić w komentarzu. Jeśli chcesz 😉

Jeśli chcesz, możesz też wziąć udział w Programie ASERTYWNA W 8 TYGODNI. Ruszamy 2 lipca 2017.

1 thought on “5 kroków do asertywności”

  1. Mi najtrudniej było pogodzić się z tym, że jeśli wyrażę sprzeciw asertywnie czy nie to ta osoba może przestać mnie lubić, to było dla mnie straszne, bo zawsze to ja ustępowałam dla świętego spokoju, tak mnie wychowano. Jednak częściej jest tak, że ludzie to doceniają niż się obrażają a pozostali, no cóż, trzeba to przeboleć.

Dodaj komentarz