To chyba taka nasza polska cecha, żeby zalecenie, by podnieść kompetencje rodzicielskie traktować jako atak na siebie i próbę tzw. dowalenia rodzicowi, dołożenia mu wysiłku czy utrudnienia życia. Pracuję od czasu pandemii głównie z rodzicami, którzy kierowani są, by ukończyć Szkołę dla Rodziców, przez sądy. Przeważająca postawa, jak się domyślacie, to taka, że muszą zrobić, bo sąd kazał i cierpią niezmiernie z tego powodu.
 
Prowadzę Szkołę w sposób przeze mnie zmodyfikowany. Skąd wiem, że jest dobry? Bo się sprawdził w praktyce. Jak to wygląda? Najpierw rodzic ogląda filmiki z treścią merytoryczną i setkami przykładów użycia tej wiedzy przeze mnie do moich synów. Filmików jest 10, więc  rodzice oglądają pierwsze trzy, a po nich mają pierwszą z trzech konsultacji video ze mną. Po kolejnych trzech filmikach – druga sesja. Po dziesiątym – trzecia. Przebieg tych sesji ze mną jest elastyczny. Częściowo przepytuję, jak w szkółce, o treści merytoryczne. W zależności od stopnia zaangażowania własnego rodzica w zapoznanie się z tym, co w filmikach i świadomości rodzicielskiej rozmawiamy o tym, co w ich relacjach można zmienić. Dopowiadam, dojaśniam, podaję przykłady bardziej przemawiające do tego konkretnego rodzica. Dbam o to, by rodzic zabrał ze sobą właściwie pojęte idee Szkoły i potrafił zastosować tyle z nich, na ile mu pozwala w danej chwili wewnętrzna gotowość.
 

POZYTYWNE ZASKOCZENIE RODZICÓW ROBIĄCYCH SZKOŁĘ Z MUSU

U przeważającej części rodziców zauważam niesamowite zdziwienie już na pierwszym spotkaniu. Czasem śmieję się, że nie prowadzi tego kursu znudzona stara panna, tylko radosna kobieta z pasją, mająca po prostu pojęcie o życiu i tym, co je ułatwia. Przyznaję, że wzruszam się, kiedy rodzic najpierw nastawiony niechętnie „bo sąd kazał” nagle zapala się do tego, co usłyszał w moich filmikach i zaczyna sam próbować tak do swojego dziecka, dzieci. Oto dwie rekomendacje, które dostałam na piśmie. Większość mam w pamięci i w sercu z uśmiechami tych rodziców, którzy ukończyli u mnie kurs.

  1. Karolina: Z całego serca polecam szkołę dla rodziców od pani Joanny ❤️ Nie spodziewałam, że będzie tak interesująca. Pani Joanna ma ogromną wiedzę i przede wszystkim pasję. Z pełnym zaangażowaniem omawia każdy temat. Najbardziej podobały mi się spotkania. Wszystko zostało dokładnie wytłumaczone, odpowiedź była na każde moje pytanie (nie oszczędzałam pani Joanny 🙈). Polecam to także dla osób, które już maja podobna wiedzę, ponieważ zajęcia pozwalają nam spojrzeć na niektóre sytuacje z innej perspektywy 😁
    Z niecierpliwością czekam na krótkometrażowe filmiki na innych social mediach ❤️

  2. Maciej: Witam, Nigdy przez myśl mi nie przeszło że ta szkoła dla rodziców którą Pani prowadzi tyle daje. Oczy mi się otworzyły na wiele kwestii związanych z dziećmi: Kontakt, tłumaczenie, rozmowa, akceptacja, rozwiązanie problemu, kompromis. Na prawdę czuję że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie myślałem że 10 godzin wskazówek może tak zmienić spojrzenie na świat dziecka. Dziękuję

Chciałabym, aby zmieniło się spojrzenie na Szkołę i aby rodzic zobaczył w niej kurs, który UŁATWI mu relację z dzieckiem. Kurs, który wymaga od rodzica wkładu, by wziąć w nim udział, lecz później daje mu niesamowitą ulgę w codzienności na zawsze.

KIEDY DZIECKO MA DYSFUNCJE LUB NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ…

Tym bardziej zalecam Szkołę dla Rodziców. To właśnie na niej – oczywiście właściwie prowadzonej – można się nauczyć, w jaki sposób akceptować np. podwyższony lęk, zauważać, co poprzedza np. przeklinanie i co działa wyciszająco. Więcej! Rozpoznawać, jaki konkretnie rodzaj napięcia U MOJEGO DZIECKA wywołuje przeklinanie lub kazde inne niepożadane, a raczej trudne dla dziecka i rodzica zachowanie. Po to ma być ta edukacja rodzica, aby właśnie wiedział, co robić, a czego nie robić. Nikt za rodzica nie pozna jego dziecka!
Jasper Juul stwierdził, że rodzice poznają swoje dziecko do momentu, kiedy zaczyna mówić. Głuży – cudownie! Gaworzy – pięknie! Siada – Brawo! Chodzi – o jejku, jejku! Mówi – wow, wow, wow i….. na tym kończy się u większości rodziców prawdziwe poznawanie dziecka, tego, co czuje, co w nim się, dzieje, jak i na co reaguje.
Rodzicom dzieci Z KAŻDĄ DYSFUNKCJĄ (używam nazwy dysfunkcja upraszczając) polecam Szkołę dla Rodziców! Z KAŻDĄ! Z KAŻDĄ niepełnosprawnością! By NAJPIERW naprawdę poznali własne dziecko. Jeśli poznają, to WSZYSTKO staje się ZASKAKUJĄCO PROSTSZE i wiele objawów wycisza empatyczne, rozumiejące ZACHOWANIE RODZICA DO DZIECKA.
 
Podkreślę jeszcze raz. Tu chodzi o to, by rodzic dostał WSPARCIE. Umiejętności ze SZKOŁY DLA RODZICÓW to potężne narzędzie wpierające rodzica w KAŻDEJ SYTUACJI. W KAŻDEJ. Dobrze zrobiona szkoła daje umiejętności, które sprawiają, że choć życie zaskakuje, ludzie zaskakują, zachowanie własnego dziecka będzie najmniejszym zaskoczeniem i najprostszą kwestią do poradzenia sobie.
Mówię to z autopsji. Wiedza i bycie w relacji do dzieci wg Szkoły dla Rodziców uratowało mi relacje z dziećmi w najtrudniejszym dla mnie i dla nich czasie w życiu.