Święta powinny być czasem radości, są jednak często przykrym obowiązkiem spędzenia czasu z tymi, do których mamy urazy, pretensje, żale. Do tego wielu z Was – a sporo z Wami rozmawiam – nie ma nawet nadziei, że te relacje kiedyś się zmienią i nie robi nic, by je zmienić. Machacie ręką ze smutnymi minami i mówicie: „Tak jest od zawsze. Czasem wydaje się, że jest gorzej. Lepiej zostawić, tak jak jest”.
ŚWIĄTECZNE MARZENIE
Święta Wielkanocne to święta, które kiedyś kojarzyły mi się z umartwieniem, smutkiem i ukrzyżowaniem. Ukrzyżowaniem siebie pod każdym względem. Nie sprawiały mi radości i przebiegały prawie niezauważenie (no chyba że zostałam porządnie oblana w Lany Poniedziałek). Uwielbiałam za to Boże Narodzenie, bo zawsze dodawało mi nadziei na poprawienie wszystkich ważnych dla mnie w życiu relacji. Ta nadzieja budziła się wtedy w pełni, choć czasem oblewana łzami. A nadzieję na zmianę niosłam w sobie, pielęgnowałam, podsycałam przez więcej niż połowę życia. Dodawałam do niej, jak do Wielkanocnego koszyka wielką pajdę motywacji, laskę wiary, kieliszek drobnych sukcesów i kilkaset sztuk wszelkich metod, których poszukiwałam, stosowałam na sobie, właśnie po to, by kiedyś spełniło się moje marzenie, że jadąc na święta (a jeżdżę rok w rok) przytulę się ze szczerością, bliskością, bez żadnych blokad, dystansów i innych rzeczy, które potrafią nas mocno dzielić.
ZACZYNAJ OD SIEBIE
Przez całe lata zmieniałam siebie i tylko siebie. Najpierw był strach przed próbą zmiany innych, później chwilowy brak nadziei, a na końcu głębokie przekonanie, że zmieniając siebie, uzyskam zmianę w innych.
I dziś to, co każdemu polecam i doradzam, to właśnie tylko i wyłączne zmienianie siebie. Gdy ktoś mówi: „bo on czy ona… mi to czy tamto…”, zawsze odpowiem: „Zobacz, co w Tobie sprawia, że on czy ona… Ci to czy tamto…” „No jak to?” – rodzą się głosy. „Ale przecież…” Czasem nie widać na pierwszy rzut oka, ile w sobie mamy do zmiany. Zdarza się, że trzeba bardzo mocno pokopać. Warto. Dla siebie. Dla widoku miłości w oczach tych, na których nam – przecież w środku, pod naszymi przykrytymi niekoniecznie skorupką jajka zranieniami – naprawdę zależy.
POSPRZĄTANE
Ciągle zwlekam przed świętami z robieniem porządków. Moje myślenie o nich nabiera zwykle kilkudniowej „mocy urzędowej”. W tym roku zwlekałam aż do Wielkiej Środy. Odkryłam jednak, że mam gdzieś indziej posprzątane. W swoim wnętrzu. Pewnie nie do końca, bo zawsze jest coś jeszcze do zrobienia, lecz pierwszy raz pakuję do torby spokój, radość, ulgę i nadzieję, ale taką inną, taką radosną – już nie smutną – że będzie jeszcze lepiej. Przeszłam bardzo długą drogę. Drogę pełną wybojów, łez, załamań, nie widzenia rezultatów, zniechęcenia i ciężkiego uporu. Jestem wdzięczna wszystkim, którzy stanęli na mojej drodze i pokazali mi, co mam w sobie do uporządkowania, wyleczenia. Przekonałam się, że im burzliwsza relacja, tym większe zyski rozwojowe. Byle tylko chcieć widzieć, co o mnie pokazuje mi ta osoba, ta relacja. To boli. Prawda o sobie z reguły boli. Można się jednak do tego bólu przyzwyczaić, jak do tego, że nie ma róży bez kolców. A jaka piękna. Tak piękna jest droga rozwoju, gdy nareszcie spełnia się postawione na jej początku marzenie.
ŻYCZENIA
I na te Święta Wielkanocne – jak to ja – zadaję Wam rozwojowe zadanie: nie lubisz czyichś zachowań – przyjrzyj się, co one mówią o Tobie. Wierz mi – zawsze coś. Jeśli nie widzisz, szukaj, pytaj – oczywiście siebie. Inni są naszymi lustrami. Dajmy sobie szansę zobaczyć to swoje niechciane odbicie, a tym – którzy nam je pokazują okażmy wdzięczność, że tak nam się przyczyniają do wzrostu. Wiecie, oni muszą to robić, dopóki nie zobaczymy.
Czy naprawdę tego im na czas do kolejnych świąt życzycie? Obstawiam, że czegoś więcej, może dużo, dużo więcej.
A do tego życzę Wam tradycyjnie Jajka i Króliczka Wesołego i Mokrego z rozwojowym świątecznym pozdrowieniem, a moim wierzącym fanom Błogosławieństwa Zmartwychwstałego. Do tego samego celu drogi są różne, więc szanujmy je wszystkie i dajmy im miejsce. Zatem Kochani, RADOSNYCH ŚWIĄT!
Zgodze sie,im bardziej burzliwa relacja tym wiekszy wzrost i to jest cudowane, ze tak.mozna wzrastac. Jednoczesnie, im wiekszy wzrost tym mniej birzliwych relacji a raczej duzo subtelniejsze wskazowki co jeszcze mozna.przepracowac;). Duzo radosci i szczescia z tytulu nadchodzacych swiat Asiu!:)