girl-940707_1280

Złość i wzbudzanie poczucia winy w dziecku przez ulegającego rodzica Dlaczego w sytuacji, gdy jeden rodzic zareaguje agresją na nieodpowiadające mu zachowanie dziecka, drugi rodzic często złości się na dziecko i wzbudza właśnie u dziecka poczucie winy? Odpowiedź na to pytanie jest dość złożona. Nazwijmy rodzica pierwszego dominującym, drugiego – ulegającym. Kiedy ulegający rodzic wie – nawet jeśli tego tak nie nazywa, że dominujący rodzic nie radzi sobie ze złością, dodatkowo ulegający rodzic nie zgadza się w głębi siebie na takie zachowanie dominującego rodzica (a przecież nie zawsze my dorośli mamy odwagę sprzeciwić się drugiemu dorosłemu), to rodzi się taki schemat: –> dziecko nie zgadza się z dominującym rodzicem –> ten nie znosi sprzeciwu i narzuca nakazem bądź zakazem swoją wolę –> dziecko buntuje się (płacz, złość, krzyk) –> dominujący rodzic nie wytrzymuje i karze dziecko –> rodzic ulegający nie zgadza się z rodzicem dominującym, jest na niego wściekły za agresję wobec dziecka. Sam nie chce reagować agresją do dominującego rodzica i –> rodzi się w nim żal i złość na dziecko, gdyż od dziecka zachowania wszystko się zaczęło. Ulegający rodzic myśli: „gdyby dziecko nie sprzeciwiało się mamie/tacie, to nie doszłoby do tego wszystkiego. Wie przecież, że mama/tata reaguje w ten sposób w takich sytuacjach. Mogła/mógł nie prowokować dominującego rodzica.” Czasem wzmacniane jest to przez strach, że dominujący rodzic wścieknie się też na ulegającego i przez sytuację z dzieckiem popsują się relacje między rodzicami (ulegający rodzic nie chce narazić powodzenia swoich „interesów”, które ma z dominującym rodzicem). Łatwiej i bezpieczniej jest przekierować złość na słabszego – tutaj dziecko, niż skierować ją do właściwego adresata. A jak powinno to wyglądać, aby dziecko nie padało ofiarą strachu i złości dominującego rodzica i suma summarum obojga rodziców? 1. Zaczekać aż emocje dziecka i dominującego rodzica opadną (pomóc dziecku poradzić sobie z uczuciami, lecz nie sygnalizować brania jego strony). Warto schylić się do dziecka, przytulić lub/i pogłaskać. Powiedzieć, że tacie lub mamie nie podobało się dziecka zachowanie, bo – i tu wytłumaczyć, jakimi uczuciami naprawdę kierował się tamten rodzic. Trzeba mieć świadomość, że za złością bardzo często stoi strach lub lęk o dziecko lub frustracja wynikająca z braku możliwości zaspokojenia przez rodzica jakiejś podstawowej potrzeby. Np. kolejne wylanie czegoś na podłogę przez dziecko oddala szansę odpoczynku zmęczonego rodzica. 2. Porozmawiać z dominującym rodzicem i powiedzieć: – co się nie podoba w jego zachowaniu wobec dziecka – jak chcesz, aby zachowywał/a się wobec dziecka. Bardzo ważne jest tu, aby użyć komunikatu „ja”, czyli powiedzieć o swoim uczuciach, nie oceniać, nie wyTYkać, nie krytykować. Następnie wyrazić swoje oczekiwania i dla zmiękczenia wypowiedzi stojące za nimi obawy. Np. „Nie chcę, żebyś tak krzyczał/a na Piotrusia, gdyż boję się, że …” Tutaj trzeba podać prawdziwe powody. „Chciałabym, aby dziecka sprawy i potrzeby liczyły się na równi z naszymi” Itd. Itp. Wszystko swoim językiem, tak jak czujemy. Ważne jest jedynie zachowanie konstrukcji: ja czuję + kiedy Ty + ponieważ + oczekuję. To podstawowe zasady asertywnej krytyki, które pomogą także w uporządkowaniu relacji ulegającego rodzica z dominującym – de facto – wyjściu z roli ulegającego i znacząco wzmocnią jego pewność siebie. W rodzinie nagromadzona energia musi znaleźć ujście, warto uświadamiać sobie pewne prawidłowości, szczególnie te, które w sposób negatywny dotykają dzieci. A na zmianę na lepsze, nigdy nie jest za późno. Zostanie doceniona tak przez dziecko, które ma 4, jak i 40 lat. Ps. U mnie wszystkie obrazki z Pixabay.com. Ten – jakże wymowny i ciekawy – również. Ps.2. Jeśli potrzebujesz indywidualnej porady parentingowej, zajrzyj tutaj.

Dodaj komentarz