Jako rodzice możemy mieć tendencję do popadania w kilka skrajności. 1. Widzimy potrzeby dziecka – staramy się je wszystkie zaspokoić, a swoje potrzeby zaniedbujemy – odkładamy w czasie, nigdy nie zdążamy ich zaspokoić. 2. Jesteśmy na tyle zaabsorbowani sobą, swoimi ważnymi sprawami, że potrzeby i sprawy dziecka są dla nas nieistotne – traktujemy je powierzchownie, zaspokajamy tylko niezbędne. 3. Widzimy tylko potrzeby fizyczne dziecka – zapewniamy mu wszelaką obsługę, natomiast nie widzimy jego uczuć i potrzeb emocjonalnych. 4. Dbamy o wymiar emocjonalny relacji z dzieckiem, lecz odpuszczamy zaspokajanie potrzeb fizycznych, materialnych – nasze wsparcie psychiczne musi mu wystarczyć. Jak pewnie domyślacie się, trzeba szukać złotego środka pomiędzy wszystkimi, nauczyć się wyczuwać, kiedy ważniejsze są potrzeby dziecka, a kiedy rodzica, kiedy trzeba skupić się bardziej na zewnętrznym zadbaniu o dziecko, a kiedy niezbędne jest wsparcie emocjonalne. Trudność polega na tym, że trzeba wyśrodkowywać w skali mikro, dokonywać wyboru pomiędzy tymi skrajnościami często wiele razy dziennie. No, ale jak ze wszystkim – trening czyni mistrza.
- E-book „Rodzicu, można inaczej”
- Miłość przekładam na słowa (1)