plonUrlopowy poranek kilka dni temu. Starszy wskoczył do naszego łóżka przed Młodszym. Przytula się do mnie i od luźnych słów dochodzimy do tego, że nie chce brata. Długo nie było już tego tematu, zazdrość przejawiała się w sporadycznych incydentach, więc poczułam się zaskoczona. Zaspana, powtórzyłam jednak tylko za synkiem: “Nie chcesz brata.” Po chwili jednak doszłam do wniosku, że chcę tę rozmowę pociągnąć dalej, jednak bez zadawania pytań, nazywanych przez S. Covey’a sondującymi. Nie przychodziło mi nic do głowy, więc żeby uniknąć gołego “dlaczego?”, zaczęłam: “Widzę, że nie podoba Ci się, że masz brata. Wydawało mi się, że już cieszysz się, że jest. Teraz mówisz, że go nie chcesz. Chciałabym wiedzieć, dlaczego.” Cisza. Wiem, że nie otworzyłam tej rozmowy do końca, że synek może się wycofać. Leżę z pustką w głowie. Mam zamiar tak to zostawić, kiedy Starszy siada i zaczyna bić pięściami kołdrę. Zdziwiona pytam, co robi. Odpowiada bardzo zadowolony z siebie: “Mama, przecież biję kołdrę i myślę, że to jest brat.” Zaskoczona jestem jeszcze bardziej, lecz totalnie pozytywnie. Przypominam sobie sytuacje sprzed blisko roku, kiedy Starszy w chwilach zazdrości bił Młodszego, a ja uczyłam, że może zbić poduszkę, wersalkę albo misia (na bicie misia usłyszałam wtedy odpowiedź, że nie można, bo misia będzie bolało). Kilka ładnych miesięcy tematu nie było. A tu taki szok. Zachowuję kamienną twarz, lecz drżę w środku z radości, wzruszenia, zdumienia 🙂 Pytam Starszego, czy mu to pomogło. Odpowiada, że tak. Dopytuję, czy może już znów chce brata. Odpowiada, że nadal nie. Słyszę jednak w jego głosie ulgę i brak wyczuwalnego jeszcze przed chwilą napięcia. Wstaje i idzie się bawić z bratem 🙂 Uwielbiam takie chwile. Są jak perełki w nagrodę za codzienny żmudny, czasem nudny, trudny wysiłek empatycznego wychowywania. I to wzruszenie, że coś, co raz zasiane, zawsze wzrośnie, bo plon się zbiera długo, długo później.

Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.

2 thoughts on “Plon się zbiera długo po zasianiu”

  1. Tak, dzieci zaskakują i to w najmniej oczekiwanym momencie.
    Dzisiaj mój syn przeszedł samego siebie.
    Scenka Filip 3l, Nina 16mc.
    Bawiąc się radośnie, brat zrobił coś co nie spodobało się siostrze.
    Siostra odkryła ostatnio moc gryzienia w ramach samoobrony.
    W związku z tym postanowiła “oddać” bratu gryząc go w plecy.
    Syn rzucił się z płaczem na podłogę, i uderzając ręką nerwowo o panele, zaczął krzyczeć:
    Nie lubię jak ktoś mnie gryzie!!
    ludzie nie służą do gryzienia!!
    To boli!
    Jak Ci się coś nie podoba, to masz – tu wstał i przyniósł – weź i gryź sobie poduszkę, a nie ludzi!
    Mamoo to bolało! (tu moje wsparcie – tak, to musiało boleć)
    I zaczęli bawić się od nowa.

    Miałam łzy w oczach 🙂

    1. Może być Pani dumna z siebie i synka. Widać, jakim językiem mówi Pani do dzieci. A dzieci nasiąkają naszymi wyrażeniami. I to mocno wzrusza, kiedy ten trud procentuje w najmniej oczekiwanych momentach. pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz