Synek w drugi dzień choroby podnosi rano głowę z poduszki i jeszcze kaszląc, mówi:
„Mama, włączysz mi komputer? Chcę filmiki.”
Odpowiadam coś akceptująco i odmawiam.
Synek mówi do mnie: „Ty, badziewna mamo”.
Przyjmuję i obserwuję, jak to we mnie pracuje. Tak, używałam słowa badziewny. Nazywałam tak rzeczy kiepskiej jakości. Zatem przyswoił.
CO MI ROBI MOJA ODMOWA?
Obserwuję swoje uczucia. Co mi to robi? Badziewna na wstępie i pozornie nic. Odpowiadam:
„Rozumiem, że złości Cię moja odmowa. To, że odmawiam czyni mnie dobrą mamą”. A jednak rozmawiam z badziewnością, lecz już sama, bo synek zabiera poduszkę i kocyk, mówiąc:
„Nie będę już z Tobą spać”.
Wychodzi do dziecięcego pokoju. Leży tam i słyszę, że w nim też uczucia pracują. Czuję, że potrzebuje tam pobyć sam. Wybrał tak i jest mu z tym na razie dobrze.
A moje uczucia? Wczuwam się głębiej i zauważam, że nie lubię siebie w tej konkretnej sytuacji tej konkretnej odmowy. Kiedy chcę dziecku odmówić tv i komputera, złoszczę się na siebie, że mam sobie ochotę przyłożyć.
CO W ŚRODKU, TO NA ZEWNĄTRZ
Jak na zawołanie wraca synek. Siada w łóżku i zaczyna mnie drapać, uderzać z piąstki. Kiedy łapię rączki, by „zatrzymać niepożądane działanie” (zgodnie ze słowami Marshalla Rosenberga – tylko tyle siły, by zatrzymać niebezpieczne/krzywdzące/niechciane działanie, ze świadomością, czy nie przekraczam progu agresji). Kiedy odsuwam rączki, uruchamiają się nóżki.
Z KIM/CZYM DE FACTO DYSKUTUJĘ W SOBIE?
Jednocześnie przyglądam się swojej wewnętrznej niezgodzie na odmowę synkowi. Nie mogę się pogodzić, że odmowa może się komuś nie podobać? Nie lubię siebie, kiedy ktoś czuje do mnie uczucia gniewne i/lub żalu? Komu nie mogę odmówić? Czy chodzi o odmowę czy o przedmiot odmowy? Kto w moim otoczeniu kocha tv i daje dzieciom zachęcające przyzwolenie? Kto stoi jeszcze dalej za tymi osobami i dlaczego tej osobie nadal nie potrafię odmówić? Co pomoże mi odmówić tej ostatniej i jednocześnie pierwszej osobie? Rozpuszczam w sobie strach przed odrzuceniem. Wybieram bycie „tą złą”. Czy aby na pewno złą? Złą, bo mi na czymś zależy? Z jakiego powodu tak walczę z tv i komputerem? Z jakiego powodu mi tak na tym zależy? Dochodzę do pytania: kto wolał tv ode mnie? Komu nadal chcę udowodnić, że jestem ważniejsza od tv, godna zauważenia? Kto nauczył mnie karcić się za to? Za dopominanie się? Czuję. Czuję. Czuję.
DZIĘKUJĘ ZA POKAZANIE MI TEGO
Głośno akceptuję synka potrzebę i uczucia: „Wiem, że bardzo chcesz filmiki. Złościsz się, że Ci odmawiam, lecz chcę byś wyraził to inaczej niż biciem mnie.” Synek już nie słucha, więc zostawiam. We mnie się wycisza, synek się wycisza. Proponuje iść na śniadanie. Idziemy. Synek już nie musi mi pokazywać. Zobaczyłam. Usłyszałam to, co pod spodem. „Syneczku, dziękuję”.