Jak reagować na uwagi nauczycieli? Takie pytanie zadała mi czytelniczka – mama czwartoklasisty. I choć od otrzymania wiadomości do tego tekstu jako odpowiedzi minęło kilka tygodni moja odpowiedź jest tak samo mocna i wyraźna, szczególnie po szkoleniu z asertywności. Przed odpowiedzią zróbmy jednak kilka przed-założeń. 1. Nauczyciel też człowiek. Ze wszystkimi zaletami, wadami. Mniej lub bardziej asertywny. Zapamiętajcie, to będzie ważne za chwilę.
2. Rodzic w relacji do nauczyciela także pozostaje człowiekiem z prawem do bycia tak asertywnym jak w każdej innej relacji.
Jak reagować na uwagi nauczycieli?
W zgodzie z sobą – odpowiadam. Bo niby jak inaczej? Nasze dobre mniemanie o sobie, nasze poczucie własnej wartości zależy od tego, co odpowiemy każdemu człowiekowi – czytaj przed-założenie:
1. Jeśli oburza mnie to, co mówi nauczyciel, sposób – w który coś mówi o moim dziecku wzbudza we mnie poczucie niesprawiedliwości w imieniu dziecka, albo uderza we mnie bierna agresja sfrustrowania, to mam prawo, a nawet obowiązek wobec siebie, wyrazić te odczucia. Z rozmowy z nauczycielem, tak jak z każdej innej, powinniśmy wyjść z poczuciem, że byliśmy w niej równym partnerem, że wyraziliśmy swoje – czy to zdziwienie, niezadowolenie, oburzenie, zaskoczenie, wątpliwości czy inne uczucia, w tym sprzeciw – bo mamy do tego PRAWO. Powinniśmy zrobić to oczywiście z użyciem komunikatu „ja”, który gwarantuje, że nauczyciela nie obrazimy. MAMY PRAWO powiedzieć o WSZYSTKIM, co nam się nie podoba w komunikacie nauczyciela czy ogólnie w podejściu do naszego dziecka właśnie z pozycji „ja”. Podkreślam ważność komunikatu „ja” w tym przypadku, gdyż używając go na co dzień wiem doskonale, że gwarantuje porozumienie. Nie nawołuję tu bynajmniej do postawy roszczeniowej czy pozbawionej szacunku. Asertywna rozmowa, którą zalecam, ma zakładać, że RODZIC JEST OK i NAUCZYCIEL JEST OK, a celem rozmowy jest znalezienia wyjaśnienia/ rozwiązania zaistniałej sytuacji.
Zdroworozsądkowo Każdy rodzic zna swoje dziecko na tyle, by wiedzieć, a jeśli nie być pewnym, to przynajmniej spodziewać się, czy to – co nauczyciel o jego dziecku mówi – jest prawdopodobne. Nauczyciele – jak my wszyscy – mają swoje osobiste doświadczenia, które sprawiają, że postrzegają świat tak, a nie inaczej. Przez ten pryzmat widzą też swoich uczniów. Przykład 1: Przedszkolanka Starszego (prawie 6 lat) powiedziała na zebraniu, że wszyscy chłopcy budują broń i bawią się w strzelanie. Popatrzyłam na koleżankę, której syn koleguje się ze Starszym i nasze miny jednocześnie wyraziły zdumienie. Starszy buduje samoloty z dużych klocków i robi to z taką pasją, że samoloty powstają wszędzie, gdzie ma dostęp do klocków. Mogą przypominać broń, lecz wiem, że Starszego wtedy broń totalnie nie obchodziła. I okazało się, że miałam rację. Pani wrzuciła wszystkich do jednego worka. To była sytuacja, kiedy synek nie robił tego, o co był posądzany. A co kiedy robił? Wszystko zależy od chęci i zaangażowania rodzica. Wyrażenie zaskoczenia komunikatem „ja” – jeśli jest się zaskoczonym – jest jak najbardziej ok. Później pozostaje wspólne szukanie przyczyny. Gdy sposób podania informacji o dziecka zachowaniu nam się nie podoba, także warto to wypowiedzieć. Szukać wspólnie rozwiązania jest sens dopiero wtedy, gdy obie strony zakładają partnerstwo.
Uwaga w dzienniczku Nie zawsze jest szansa się wypowiedzieć. Co wtedy? Jak dyskutować z notatką? Pani Monika napisała do mnie tak: „Witam serdecznie. Mój syn właśnie rozpoczął naukę w 4 klasie. Wróciwszy z wyjazdu służbowego zastałam w jego zeszycie do korespondencji notatkę od nauczyciela następującej treści. ” Z przykrością informuje, ze syn L…. Przed lekcja muzyki przeklinał na przerwie, cytuje „pojebało cie?” Jak reagować na takie wpisy? Nigdy jeszcze syn nie otrzymał uwagi o takiej treści. Rozmawiałam z synem i wyjaśnił mi, ze najpierw jego kolega użył sformułowania, a on powtórzył zdaje się przekomarzając się z nim. Wyjaśniłam mu, ze było to obraźliwe w stosunku do osoby, której tak odpowiedział. Czy warto podejść do nauczyciela i zapytać , czy nie wystarczyło w tej sytuacji po prostu zwrócić dziecku uwagę? Może napisze Pani kilka słów dla rodziców obcującymi z dziwnymi uwagami nauczycieli? Pozdrawiam Monika” Mamę chłopca irytuje, że nauczyciel napisał do niej notatkę i to jej prawo. Zachowując się w tej sytuacji asertywnie, pani Monika może zwrócić się do nauczyciela i powiedzieć, że wydaje jej się dziwne wypisywać takie notatki w zeszycie. Powiedzieć, że wolałaby, aby zwracał uwagę synowi. „Czy warto podejść do nauczyciela?” Dla samej siebie warto, skoro w jakiś sposób takie przekazanie informacji o dziecku wydaje się niewłaściwe. Dla nauczyciela warto, bo powinna to być dla niego cenna informacja zwrotna. Dla dziecka warto, bo może nauczycielowi otworzą się oczy, że nie trzeba wrzucać wszystkich rodziców i wszystkich dzieci do jednego worka. Skoro panią Monikę irytuje fakt napisania do niej notatki, warto się też zastanowić, co fakt napisania tej notatki dla niej znaczy. Dla mnie znaczy tyle, że nauczyciel przerzuca ciężar odpowiedzialności z siebie na rodzica – „Twój syn, zachował się tak i tak, zrób coś z tym”. Czy tak rzeczywiście nauczyciel przerzucił odpowiedzialność? A może chciał tylko poinformować rodziców, żeby wiedzieli, że coś się wydarza? To ostatnie tyczy się, szczególnie dziecka, które tego nigdy wcześniej nie robiło. Na to odpowie tylko nauczyciel, jeśli zostanie zapytany. A taką szansę na pewno w tej sytuacji trzeba mu dać.
Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.
Dzień dobry, proszę o poradę na inny temat. Co jesli nauczyciel obraza rodzica?
W obecnej sytuacji jaką mamy (coronavirus) mam dwójkę dzieci które uczą się zdalnie, są dwa komputery, niestety jeden ma zepsuty głośnik i kamerkę więc na zajęcia online z użyciem kamerki muszą się wymieniać. Dostałam dzisiaj kilka razy po uszach „krzywdzi Pani swoje dzieci” A to dlatego, że nie stać mnie na zakupienie nowego sprzętu (który oprócz kamerki i głośnika jest jak najbardziej sprawny) i nie użycze swojego telefonu który służy mi do pracy i muszę to mieć pod ręką. Milion myśli mi się przewija, jednak nie wiem jak odpowoednio ubrać to w słowa i skrócić takie komentarze których zwyczajnie sobie nie życzę.
Pozdrawiam
Ok. Nie obiecuję tekściku, lecz prawa asertywności działają w obie strony.
Rodzic ma prawo – najlepiej komunikatem „ja” – wypowiedzieć swoje STOP dla obrażania i zaproponować konstruktywny sposób rozmowy.