– Mama, a dlaczego hulajnoga ma na końcu „noga”?
– No dlaczego?
– Bo się na niej odpycha nogą.
– …(zrobiłam minę pt. „no tak jest jak mówisz”) 🙂
„No dlaczego?” – zapytałam, a w domyśle było:
– „A Ty jak myślisz?”
Dziś pytam już krótko, a czasem tylko zachęcająco podnoszę brwi i uśmiecham się, czekając na odpowiedź dziecka.
Zostawiam przestrzeń.
Przestrzeń otwartą na to, co dziecko ma do powiedzenia.
Przestrzeń jasną, radosną, bez oceny, bez oczekiwań, bez gotowych odpowiedzi.
(Przyznam,że to jedno z fajniejszych odkryć mojego rodzicielstwa: mam towarzyszyć, a nie wyręczać.
Z moim lenistwem,uch jak mi dobrze, a jeszcze dziecko korzysta – dobrze mi podwójnie)
To daje szansę poznać dziecko. Tylko to.
Danie przestrzeni, czasu, możliwości, aby dziecko się wypowiedziało, samo odpowiedziało, jak myśli, że coś działa – uczy dziecko, że ma prawo opowiadać swój świat po swojemu i tyle. Tylko tyle i aż tyle.
Teraz pytam krótko albo czekam, bo posiadam pewność (po wcześniejszych zachętach), że dziecko wie, że:
– chcę usłyszeć jego zdanie
– jego zdanie jest dla mnie ważne
– chcę, by sam słyszał siebie – co mówi i jak mówi.
To daje mu szansę usłyszenia siebie, wyrażenia siebie, ewentualnego skorygowania swojego poglądu, snucia swojej opowieści, w jaki sposób widzi świat.
A na przyszłość, co mu to da?
– uczy się, że jego zdanie jest ważne
– uczy się, że ma prawo po swojemu opowiadać świat
– uczy się, że ma być słyszany
– uczy się, że można coś postrzegać w dany sposób, a później zmienić zdanie
– uczy się, że mówimy coś po swojemu, a okazuje się, że mamy często to samo na myśli
– uczy się BEZ strachu mówić swoje zdanie
– uczy się myśleć samodzielnie i wyciągać wnioski
– uczy się, że jego sposób postrzegania i opowiadania świat jest OK, bo jest JEGO.
Ps. Hulajnogą synek jechał do przedszkola, a ja wracałam🙃 Pierwszy raz w życiu jechałam na hulajnodze i wszyscy żyją, ja też 😎 Życie zaczyna się po 40. ☺️