Dwie sytuacje. Dwie różne reakcje rodzica. Dwa różne zabiegi i efekty wychowawcze.

DAŁAM SIĘ DZIECKU ZBIĆ

Dziecko zmęczone szkołą, dodatkowymi zajęciami piłkarskimi, graniem w ramach świetlicy.
Dziecko, które uczy się mówić o swoich potrzebach i często mówi o nich za późno.
Dziecko zestresowane od kilku tygodni sytuacją rodzinną.
Dziecko chcące jechać autobusem, gdy jesteśmy pomiędzy przystankami.
Dziecko wściekłe na negatywną odpowiedź z uzasadnieniem, że to kiepski pomysł wracać na przystanek.
Dziecko, które staram się rozumieć w perspektywie historii naszej relacji, moich błędów wobec niego, konsekwencji tych błędów, jego relacji z drugim rodzicem, tego – gdzie teraz jest i gdzie chcę, aby w przyszłości było.
Temu dziecku dałam się zbić w środku sąsiedniego osiedla.

ŚWIADOMOŚĆ SYTUACJI, MOŻLIWOŚCI I KONSEKWENCJI

Dlaczego? Uznałam na tamtą chwilę i biorąc pod uwagę wszystkie powyższe, że to najlepsze rozwiązanie. Rozwiązanie, które przyniesie pozytywny skutek dla dziecka i dla naszej relacji. Najmniejsze straty psychiczne dla dziecka.
Jako matka sprawdziłam jeszcze w sobie, czy nie stawiam się tutaj w pozycji ofiary. Wystawiłam rękę z otwartą dłonią i akceptująco pozwoliłam ujść emocjom, które nagromadziły się w moim dziecku.

Przemknęło mi, że zabawa w siłowanie się moich synów z ich ojcem  mogłaby zapobiec tej sytuacji i postanowiłam zachęcić wszystkich zainteresowanych przy najbliższej okazji.

Gdy synek się wyciszył dodałam nie do końca pewna, czy to jest potrzebne: „Przykro mi, że zostałam zbita. Rozumiem, że się złościsz, tylko wolę bez bicia.”

Uszliśmy kawałek. Synek zerwał z drzewa kwiatek i mi podał. „To na przeprosiny?” – zapytałam. „Tak” – odpowiedział. Wtulił głowę w mój brzuch, a ja powiedziałam szczęśliwa: „Kocham Cię”.
„Mama, ja też Cię kocham, tylko czasem wkurzasz.”
„Od tego jestem. Bez tego nie byłoby wychowania”.

NIE DAŁAM SIĘ DZIECKU ZBIĆ

Sytuacja z dzisiaj. Dziecko dopomina się o prezent na Dzień Dziecka.
Dziecko chce prezent dzisiaj i ode mnie.
Dziecko ma go dostać dzisiaj po przedszkolu – ma umowę ze swoim tatą.
Dziecko chodzi za mną i dopomina się. Moje udzielanie informacji o sytuacji nic nie daje.
Dziecko dopomina się mocniej, bo wie podświadomie, że nie stawiałam granic tak, jak trzeba było.
Dziecko argumentuje swoim ulubionym tekstem: „To nie będę Cię lubił i nie zaproszę Cię na swoje urodziny”. Bawi mnie ten argument, bo jestem głównym organizatorem, lecz wiem, że sytuacja się zaostrza.
Dziecko podnosi na mnie rękę i chce mnie zbić…

NAUKA RESPEKTOWANIA GRANIC BOLI

Łapię jego rękę w myśl zasady z mojej książki „Rodzicu, można inaczej” – zatrzymaj niepożądane działanie. „Rozumiem, że chcesz prezent natychmiast, że nie możesz się doczekać. Nie chcę jednak być za to bita”. Synek zaczyna płakać i obrażony idzie do pokoju. 4,5 roku na liczniku i obrażanie od kilku tygodni pojawia się w odpowiedzi na każde moje „nie”. Wyciszam się sama. Myślę, czy dobrze zrobiłam. Dochodzę do wniosku, że tak, że potrzebuję wobec synka popracować nad stawianiem granic, że to w relacji z nim kuleje, że już chwilami pojawiają się w jego zachowaniu sygnały, że słabo do tej pory stawiałam granice.

Podchodzę do niego w myśl kolejnej swojej zasady: „sprawdzić, czy dziecko chce zostać samo ze swoimi uczuciami, czy potrzebne mu potwierdzenie, że JEST OK MIMO SYTUACJI I ZE WSZYSTKIMI UCZUCIAMI. Obrażenie trwa, lecz synek ogląda się na mnie, więc dodaję akceptację uczuć i informację: „Przykro Ci, wiem. Może Ci się nie podobać moja decyzja. Mi się wiele rzeczy nie podoba i nie biję nikogo. Co by było gdyby każdy bił, jak mu się coś nie podoba?” Zdania dwa ostatnie nie są wzorcowe, lecz nic innego nie przyszło mi na gorąco do głowy. Czasem jednak dopuszczam takie „gderanie”, żeby pokazać szerszą perspektywę.

Czy mi się udało rozwiązać tę sytuację z korzyścią dla obu stron? Życie pokaże. Na chwilę chyba tak, bo synek wstał i spokojnie zajął się czymś „swoim”.

 

Dodaj komentarz