„Umyj zęby, bo wypadną z gęby” – to tekst, którego jestem autorką i wbrew temu jaki może mieć wydźwięk w pierwszej chwili, dumnie się do niego przyznam. Dlaczego? Dlatego, że został wymyślony w określonym celu. To żartobliwy skrót myślowy dłuższej rozmowy, w której motywuję syna do mycia zębów.

NIE ODBIERAJ NADZIEI

Brzmi jeden ze sposobów zachęcania do samodzielności w „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły.”, który de facto genialnie motywuje. Gdy mój syn powiedział, że chce zostać pilotem nie pozostało mi nic innego, jak wspierać go w jego marzeniu. Chwaliłam opisowo (pisałam o tym tutaj) jego modele samolotów z klocków, lotniskowce, modele z papieru i popisy w rzucaniu nimi. Pewnego dnia pewnie sam dojdzie do wniosku, że nie chce być pilotem, tylko zupełnie kimś innym. Dlaczego ja mam go rozczarowywać? Kiedy jednak zaprotestował przy myciu zębów, szybko zrozumiałam i skojarzenie z marzeniem synka wykorzystałam. Opowiedziałam mu osobistą historię o tym, jak nie zostałam … pilotem.

NIC TAK DZIECKA NIE MOTYWUJE JAK OSOBISTA HISTORIA RODZICA

Spróbuj, a przekonasz się. Kilka moich klientek spróbowało. Jedna sama na to wpadła, innym podpowiedziałam. Efekt był ten sam:  dzieci chłonęły całymi sobą, co też się rodzicowi, gdy był młodszy, przydarzyło. I co? DZIECI SAME wyciągały wnioski. Ja także opowiedziałam swoją historię. Gdy byłam w liceum poznałam osoby studiujące pilotaż. Bardzo chciałam zostać pilotem i wypytywałam o wszystkie warunki. Zapytali mnie o wzrok. Perfect. Zapytali mnie o zęby. Perfect. Yyy… prawie. Jeden wyrwany. Przez błąd w sztuce dentystycznej, ale tego dzieciom nie tłumaczyłam. Opowiedziałam, że to mnie wykluczyło. Synek przejął się i biegał myć zęby. Nie mogłam jednak przypominać codziennie wieczorem całej historii. Próbowałam coś wymyślić w skrócie (wygodna jestem, gadam na warsztatach, w domu odpoczywam – przynajmniej chciałabym) i wyszło, co wyszło, bo…

TROCHĘ BARDZIEJ MOTYWUJE ŚMIESZĄCY DZIECI ŻART

Poczucie humoru to potężne oręże. Ono dopiero motywuje. A jak dzieci je uwielbiają!Gdy się jeszcze doda pikanterii jakimś „wyrażonkiem”, typu „gęba”! Dzieci śmieją się już z samego wyrażonka: „moja mama powiedziała brzydki wyraz”. Nie, żeby ta „gęba” była rzeczywiście taka „brzydka”. „Użyła go do nas – równa się – potraktowała nas jak dorosłych. Taka zabawa! Takie potraktowanie! Jak tu z takim rodzicem nie współpracować!” Takie nieświadome robi się u dzieci rozumowanie i najszybsze mycie zębów zapewnione! 😀

 

Dodaj komentarz