Dzień dobry w czwartek
U mnie „na górze sinusoidy” buntu trzylatka. Mieliśmy bardzo burzliwy jeden tydzień, zeszły tydzień spokoju i kawałek tego, a od wczoraj „od nowa polska ludowa” – jak to się kiedyś mówiło. Mój trzylatek ma następujące objawy buntu:
– wszystko MUSI robić sam
– każdą czynność CELEBRUJE
– obwinia mnie za wszystko, co mu się nie uda (niepasujący puzzel, nawet kiedy jesteśmy w innych pokojach, to też moja wina)
– jęczy o byle co, kalecząc moje uszy i wywołując mordercze odruchy.
Mało tych „objawów” i obiektywnie słaby „repertuar” zachowań, który charakteryzuje ten stan. Jednak po półtora tygodnia przerwy, podczas której moje dziecko było empatyczne, współpracowało, wykazywało inicjatywę, nie jęczało ta odwrotność boleśnie uderza: „Gdzie się podział TEN chłopak? Dlaczego znowu TO wróciło?”
Dlaczego?
Bo tak już jest. Tak to działa. I śmiać mi się chce, gdy o tym myślę z tą świadomością. Świadomość pewnych prawidłowości naprawdę pomaga. Dobrze też, że moje podejście WYCISZA, bo predyspozycje mój synek ma z charakteru takie, że na pewno mogłoby nas znać pół miasta, gdyby nie wychowawcze zabiegi.
Jeszcze kilka dni czeka mnie:
– pozwalanie na robienie WSZYSTKIEGO SAMODZIELNIE, nawet jeśli to ma trwać wieki (pomagam tu sobie zachęcaniem do współpracy: Ile można się zbierać do przedszkola?!)
– konstruktywnego udzielania informacji, dlaczego nie jestem i nie chcę być winna „wszystkiemu złu świata”, które może dotknąć trzylatka
– powtarzania przy jęku – „Nie rozumiem, co mówisz, gdy tak jęczysz. Chcę Ci pomóc, lecz potrzebuję, żebyś powiedział normalnie, o co chodzi (i milion wariacji na ten temat)
– POCIESZANIA SIĘ MYŚLĄ, że jeszcze kilka dni i MOJE DZIECKO WRÓCI DO RÓWNOWAGI i nie będzie celebrować, musieć wszystko samo i jęczeć dla jęczenia
– POCIESZANIA SIĘ WIEDZĄ, że TO NORMALNE I lepiej że jest tak niżby było inaczej 🙂
Udanego dnia, szczególnie rodzicom obecnych buntowników i tym którzy już mają to za sobą, lecz nadal wspominają

Dodaj komentarz