DSC_0006Poranki bywają ciężkie. Jeszcze oczu nie otworzysz i trzeba myśleć, co powiedzieć. Dziś jak co dzień dzieci wstały wcześniej niż my. Młodszy o 6.05. Starszy pół godziny później. Jeszcze leżę, lecz nie śpię całkiem, muszę – w granicach rozsądku – kontrolować sytuację. Młodszy przychodzi do mnie i przypuszcza atak na mój nakastlik. Myśląc „znowu”, przytrzymuję ręką pierwszą szufladę i mówię: „To jest moja szafka. Nie chcę, żebyś ją otwierał”. Młodszy wydaje z siebie dźwięki lekkiego protestu. Próbuje jeszcze raz.

Powtarzam, że to moja szuflada i podkreślam, że nie chcę, żeby ktoś w niej grzebał. Synek próbuje jeszcze z dolną szufladą. Też przytrzymuję palcami i od nowa ten sam tekst, z różnicą taką, że zamiast „nie chcę”, mówię „nie pozwalam”. Rezygnacja synka jest przemyślana, widać po oczach, nie krzyczy, nie smuci się, odchodzi. Ufff… pierwsza próba za mną. Jemy śniadanie. Młodszy w swoim krzesełku. Końcówka kromki i 3 plasterki kiełbasy nie wchodzą. Przymierza się do rzucenia resztek na podłogę. Wyciągam rękę i mówię: „Nie rzuca się jedzeniem. Jak już nie chcesz, podaj mi do ręki.” To nie pierwsza taka próba, więc synek oddaje kawałki jedzenia. Od razu chwalę: „O właśnie. Tak się podaje”. Uśmiecham się z zadowoleniem, synek jest wyraźnie zadowolony z siebie. Chwalenie za oddanie choćby plasterka przerabiamy od kilku dni, więc efekt jest. Na tym nie koniec. Oficjalnie na śniadanie była jajecznica. Młodszy też chce trochę. Nie jest już głodny, więc bierze do buzi i za moment wypluwa do ręki. Próbuje się bawić. Zauważam to i mimo pojawiającego się w mojej głowie obrazu walającej się po podłodze jajecznicy ze słonecznikiem, informuję. „Nie wyciąga się jajecznicy z buzi, bo wszędzie będzie brudno.” Młodszy pakuje jajecznicę z powrotem do buzi. „Tak. Trzeba ją włożyć do buzi.” Uff… przetrwaliśmy śniadanie. Chwilę po śniadaniu chcę synkowi zmienić pieluchę. Ucieka mi na przedpokój i zasiada do autka, które tam stoi. „Nie jeździ się autkiem z pełną pieluchą.” Młodszy nie jest przekonany. Ściągam go delikatnie, mówiąc: „Kierowca autka musi mieć sucho w pielusze. Tak będzie wygodniej”. Zmieniamy pieluchę. Co tu mamy? Udzielanie informacji w ramach zachęcania do współpracy. Zdania proste, najkrócej, ale trafnie informujące o zasadach i konsekwencjach. Powtarzalność treści – ma ona na celu pokazanie, że nasze stanowisko jest w danej kwestii takie samo jak wczoraj i kilka minut temu. Piętnastomiesięczne dziecko trzeba czasem jeszcze nakierować własnymi rękami. To nie ma być przymus, lecz pokazanie, że teraz czas na coś innego. Można dodać, że jak tylko zmienimy pieluchę, dziecko pójdzie się dalej bawić, autko zaczeka itp. I pochwała. Pochwała działa jak zachęta i zawsze działa. Motywuje dziecko do tego, by zrobić coś dobrze jeszcze raz. Sprawia, że dziecko jest z siebie zadowolone i bardziej chętne do współpracy. Powodzenia! Reszta dnia przed nami 🙂

Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.

Dodaj komentarz