Lubię poradę „NIE ZATRUWAJ DZIECIĘCEGO UMYSŁU” z mojej książki „Rodzicu, można inaczej” (link do książki podam w komentarzu). Kojarzy mi się z Gombrowiczem i jego słynnym „gwałtem przez uszy”.

Pamiętam, że jako nastolatkę to naprawdę bolały mnie uszy od ględzenia dorosłych.

A dzieci chcą same zbierać spostrzeżenia o świecie i to z natury te pozytywne.

Dziś mi się przypomniała ta porada, bo wysyłałam książki na poczcie i znaczki podrożały o 30 groszy. Przyszłam do domu i chciałam zajęczeć w tym temacie i zorientowałam się, że to nawet nie jest mój nawyk.

Poczułam, że to zbędne i właśnie wskoczyło mi wspomnienie tej porady.

Jęcząc na ceny, uczę dzieci, że trzeba narzekać, że coś drożeje. A tak w praktyce i tak kupujemy tylko to, co najbardziej chcemy mieć, na czym nam zależy. Mamy na to, na co chcemy mieć. Takie są fakty i piszę to z doświadczenia różnych sytuacji życiowych.

To taki niby neutralny temat, lecz już pokazujemy negatywność, a co się dzieje, kiedy idzie o sprawy bardziej dla nas istotne!

Wracając do dzieci. One na szczęście mają w sobie odruchy obronne przed zalewaniem je treściami, które są dla nich naruszeniem. Robią miny, wywracają oczami, idą do pokoju, zakładają słuchawki, mówią jakieś zdania lub częściej pół-zdania, w których jest prośba, by rodzic przestał mówić i tak dalej i tym podobne. Na pewno widzisz przed oczami reakcje Twojego dziecka, kiedy to czytasz i doskonale ją znasz. Potrzeba tylko je dopuścić do własnej świadomości.

Rodzice, którzy narzekają, że dzieci ich nie słuchają, mają duże szanse mieć ten nawyk ględzenia, który wydaje im się „tłumaczeniem dla dobra”, „uprzedzaniem przed konsekwencjami” – to ostatnie jest czasem potrzebne, o ile jest robione we właściwy, NIE-naruszający sposób.

Moje doświadczenie pokazuje, że zwykle wystarczy zmienić jeden nawyk w reagowaniu rodzica na dziecko, by dziecko chętniej rodzica słuchało i podążało za jego wskazówkami. Może to być właśnie ten.

Jest na blogu taki tekst z zapytaniem, czy lubisz siebie, kiedy mówisz do dziecka, to co mówisz. Jeśli przewiniesz na taśmie pamięci to, co powiedziałaś/ łeś i TOBIE mało się to podoba, a może nawet czujesz niesmak, że musisz to gadać – to wystarczający sygnał, że dla dziecka też słuchanie tego jest najdelikatniej mówiąc mało przyjemne, a już na pewno bezskuteczne. Znaczy ma jeden skutek – niepożądany – większy opór dziecka na rodzica i wszystko, do czego ten zachęca – bo de facto zniechęca.

To taka refleksja sobotnia.

Udanego dnia
pozdrawiam
Joanna

Dodaj komentarz