Z pokoju dzieci znów słychać płacz, a może krzyki. Jedno na pewno płacze, bo znów jest poszkodowane. Skoro jest poszkodowane, to na 90% jest też agresor. Na samą myśl chcesz rzucić własne sprawy i lecieć. Po co? Pewnie masz ochotę rozszarpać agresora. Jeśli młodsze jest w takim wieku, że jeszcze nie odda, wiesz, iż starsze „znów” go dopadło. Jeśli dwójka czy trójka mocniej wchodzących w interakcje, to obstawiasz, kto to może być tym razem. Może jesteś pewna/pewien, kto to? Ups… przypisana negatywna rola w Twoim umyśle, to programowanie zachowania dziecka na przyszłość. A pozory mogą mylić. Przykład 1: Młodszy ciągle coś wysypuje i rozlewa. Mogę myśleć o nim, jako o tym, który zawsze rozsypie i rozleje. Mówię STOP. Obserwuję sytuację i co widzę? Starszy woła Młodszego blisko rzeczy, które można rozsypać. Zachęca go i ucieka. Przykład 2. Starszy gryzie Młodszego w rękę. Rozwiązania szybkie, to ukarać Młodszego za rozsypywanie, a Starszego za gryzienie. Widzisz jednak, że te sytuacje nie są takie proste, jak się w pierwszej chwili wydaje. W przypadku rozsypania, komunikat daję następujący: „Nie interesuje mnie, kto rozsypał. Ma być posprzątane”. Starszy myśli, myśli, bierze zmiotkę i zamiata. Nie udała mu się próba sprowokowania rodzica do ukarania brata, o którego w tej chwili jest zazdrosny. W drugim przykładzie Starszy – również powodowany zazdrością – chce bratu zrobić krzywdę. Lecz zamiast rzucać się na niego, trzeba podejść do Młodszego, wziąć na ręce, przytulić i zaakceptować uczucia: „Boli, tak? Wiem, że bardzo boli”. Starszy stoi obok. Nie trzeba krzyczeć na niego, strofować czy prawić kazania. Starszy już wie, że mu się nie opłacało to działanie. Zamiast na nim, uwaga skupiła się na poszkodowanym. Minie jakiś czas do następnej próby – dokładnie tyle, ile będzie pamiętał o tej. Z perspektywy rodzica zdecydowanie za krótko, ale w kontekście ilości spokoju w domu, to kilka razy dłużej niż po innych reakcjach na to samo zachowanie.
Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.
Zapomniałam jeszcze wspomnieć o biciu jak i gryzieniu które również ma miejsce i pomimo że starszy widzi ze przez to tule i pocieszam młodszego a nie jego to nie daje mu to do myślenia nic niestety
Trafiłam przypadkiem na Pani bloga i płakać mi się chce 🙁 mam dwóch synkow 3l i 1,5 i właśnie sobie uswiadamiam ze ciągle popelnialam bledy 🙁 tzn tego swiadoma jestem już dość długo nawet zastanawiałam się nad wizyta u psychologa ponieważ kompletnie nie radzę sobie z chłopakami, nie słuchają mnie w ogole, mogę prosić , krzyczeć nic totalna olewka. Wiecznie się kłócą młodszy kiedy już ode mnie odejdzie i znajdzie jakies zajecie to starszy w mig mu to zabiera po czym znowu jestem w punkcie zero bo znowu muszę go nosić , przytulać i znowu nie będzie mnie odstepywal na krok . Zazdrosc na każdym kroku a ja chciałabym się rozdzilic ale niestety to jest nie realne . Starszy synek jest mądry wręcz bardzo również mówi ze brata nie lubi , kompletnie nie potrafi się dzielic zabawkami wiem ze robi to z zazdrości Ale sam prowokuje takie sytuacje. Kiedy już mogę poświęcić mu czas bo przykładowo młodszy chwilowo znajdzie sobie jakąś zabawke (czyt starszy jest zajety to moze przechwycic jakas zabawke) Ale on w mig to zauważa i już nie interesuje go zabawa ze mną tylko rzecz jaką młody akurat się bawi i poleci wyrwie mu a młodszy juz znowu przy mnie z płaczem i znowu to samo na ręce noszenie itd . Mogłabym tak pisać i pisać a ja jestem wiecznie zmęczona, nerwowa i nie potrafię się z niczego cieszyć i nie potrafię sobie poradzić z ta sytuacja 🙁 muszę przeczytać Pani bloga od początku może będę mogła przechwycic parę rad 🙂 ogólnie są też chwilę kiedy się przytualaja albo starszy prowadzi młodszego za rączkę i mu pokazuję na spacerze różne rzeczy wtedy bardzo go chwale ze bardzo mi się podoba ze jestem dumna z niego a On pęka z dumy 🙂 Ale szybko o tym zapomina 😉 wiem ze bardzo chaotycznie pisze ale jestem już od rana po awanturze i szukam pomocy.
Każdy z nas rodziców popełnia błędy. Jesteśmy tylko ludźmi, każdy ze swoją osobistą historią, która ma wpływ na to, jakie mamy tendencje w wychowywaniu.
To, że Pani je widzi, to już połowa sukcesu. To też dobry start, by zacząć powoli, cierpliwie zmieniać swoje podejście. Zachęcam do lektury bloga, a także książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” i wprowadzania poszczególnych „sposobów” mówienia do dzieci. Szybko zobaczy Pani, że nawiązuje dzięki temu wieź z synami, a oni zaczną Pani słuchać. Jeśli potrzebuje Pani czegoś bardzo konkretnego na początek, to polecam swojego e-booka „Rodzicu, można inaczej”. Są w nim krótkie, konkretne porady do stosowania od zaraz. Tu jest link: http://www.sklep.jakmowic.org.pl/rodzicu-mozna-inaczej Wielu rodziców zaczyna właśnie od tych porad i są bardzo zadowoleni. W razie pytań jestem też dostępna pod mailem i na fb. Trzymam kciuki i życzę powodzenia!
I mam jeszcze prośbę, by nie oceniała Pani siebie tak surowo. Żadna mama nie jest do dupy, to bardzo raniące. Myślę, że lepiej pomyśleć o sobie, że jest się mamą, która chce i potrzebuje się dużo nauczyć. A zresztą może się okazać w praktyce, że nie tak dużo. Czasem jedna reakcja niewłaściwa psuje całość i pociąga lawinę niechcianych zdarzeń z dziećmi.