Podobno jako społeczeństwo cierpimy na brak autorytetów. Jako rodzice czy wychowawcy skarżymy się, że dzieci, młodzież nie chcą za nami podążać. Winimy za to dzieci, młodzież, czasy, styl życia, brak czasu, często pieniędzy czy jeszcze coś innego. Nie zdajemy sobie sprawy, że każdy z nas może być dla swojego dziecka autorytetem, liderem, wzorem, za którym dziecko zechce podążać. Pomóc w tym może kolejna na rynku wartościowa publikacja. Książka, która uczy, jak budować motywację wewnętrzną u dziecka. Ja specjalnie odwróciłam w tytule pytanie w kierunku dorosłych, a nie dzieci, gdyż czytam tę książkę i słyszę w głowie – jak swój własny głos na warsztatach – „Bądź empatycznym, rozumiejącym dorosłym. Daj dziecku wszystko to, co pozytywne, a zaprocentuje to dla dziecka i dla Waszej relacji”. A jak to dać? O tym jest właśnie książka pani Joanny Steinke-Kalembki:
„DODAJ MI SKRZYDEŁ! JAK ROZWIJAĆ U DZIECI MOTYWACJĘ WEWNĘTRZNĄ?”
Zaciekawiła mnie już tytułem. „Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwijać u dzieci motywację wewnętrzną”. Dwa „rezonujące” ze mną tematy. Dodawanie skrzydeł, a nie podcinanie ich, to założenie, które przyświeca mojemu wychowywaniu. Motywacja wewnętrzna to coś, czego posiadam w nadmiarze i chętnie przekazuję dorosłym uczestnikom moich warsztatów. Zależy mi także, aby rozwinąć ją u moich dzieci. Sięgnęłam więc po nią podekscytowana tym, co w niej spodziewałam się znaleźć. Muszę powiedzieć, że moje oczekiwania zostały zaspokojone. Kompleksowe, systematyczne opracowanie. Konkretne treści prezentowane tak, że każdy rodzic może zacząć z niej korzystać w dowolnym miejscu. Ogromna porcja wiedzy mogąca pomóc w wielu jakże różnych, pisanych przez samo życie, sytuacjach z dziećmi.
CO W NIEJ ZNAJDZIEMY?
Trzynaście rozdziałów, dwieście siedemdziesiąt pięć stron wiedzy, narzędzi, wskazówek, ćwiczeń, przykładowych rozmów i rozwiązań. Przyznaję, że piszę to z zazdrością, gdyż sama bym chciała taką książkę napisać. Jako trener i propagatorka podejścia budującego relację, czytam ją, potwierdzając, uzupełniając swoją wiedzę, dopowiadając (tej wiedzy jest tak dużo, że spokojnie można się o jeszcze nie jedną książkę pokusić, choć ta nabita jest już nią mocno). Czytam więc najpierw o karach i nagrodach – jak działa kara, jak nagroda, kiedy stosować nagrody, kiedy nie, dlaczego kara nie przynosi efektu. To kwestie znane, lecz pokazane z innej perspektywy, przez co warto się z nimi zapoznać. Temat kontroli to dla mnie bonus tej książki, gdyż od lat robię swoje obserwacje w tym temacie, a tu się potwierdzają. Rozprawienie się z mitami na temat motywacji – to robi autorka w rozdziale drugim. Pomoże to niejednej osobie odkryć w sobie właśnie motywację, która jak się okazuje jest w każdym z nas. Uświadomić sobie, co nas lub nasze dzieci demotywuje i na czym polega skuteczne motywowanie. Autorka przedstawia, jak błędy pomagają w rozwoju, jak stawiać dziecku oczekiwania, jak chwalić, co to jest wspierający język, jak godzić stawianie granic z pozostawianiem dziecku autonomii i gdzie w tym wszystkim rodzi się samoocena. Fragment o nie naprawianiu dziecka wylewa miód na mój umysł i serce. Sprawia, że chcę czytać jeszcze szybciej, by znajdować takie perełki.
CO SPRAWIA, ŻE DZIECI ZA NAMI PODĄŻAJĄ?
Lubię odwracać pytania, więc może na początek, co sprawia, że nie podążają. Autorka potwierdza za wieloma poprzednikami, że nie podążają, gdy: przesłuchujemy, wypytujemy, odbieramy odpowiedzialność (sic!), pouczamy, żądamy i grozimy, karzemy, zaprzeczamy uczuciom, lekceważymy uczucia, radzimy bez wyraźnej prośby o radę, porównujemy, oceniamy, etykietujemy, dyscyplinujemy, upominamy, warunkujemy uwagę. Dokładnie to samo odbiera motywację. Co zatem zachęca do podążania za nami i motywuje dziecko do działania, na którym nam zależy? Budowanie wspierającej relacji, na które składa się wiele działań. Na pewno napełnianie wewnętrznego kubeczka dziecka miłością bezwarunkową (pisałam o niej tutaj) i pełną akceptacją dziecka jako osoby (co nie oznacza rezygnacji ze stawiania granic i aprobaty niechcianego zachowania). Na pewno troska, wsparcie, zaangażowanie, właściwie stawiane wymagania i wiara w dziecko i jego umiejętności, i… niespodzianka – dbanie o własny rozwój. Po więcej, czyli na przykład po informacje, co robić, aby przekazać dziecku swoje wartości odsyłam do książki, bo pewnie spodoba Ci się to, co mi, a może jeszcze więcej.
CO MI SIĘ PODOBA W „DODAJ MI SKRZYDEŁ”?
Podoba mi się ogromnie pozytywne nastawienie do dzieci i ich możliwości, które wręcz bije z każdej kartki książki. Jest mi bliskie, a tu jest mocno wyczuwalne. Książka jest też z mojego punktu widzenia bardzo przydatnym zbiorem „narzędzi” dla rodzica. Wydaje mi się, że można ją otwierać w miejscu, w którym akurat potrzebujemy wsparcia i analizować w aspekcie swojej sytuacji i postępować według zaleceń. Bardzo trafne zdania dotyczące tego, jak nasz sposób postrzegania dzieci i nastawienia do nich oddziałuje na nie. Wiem, że to styl książek tego wydawnictwa, lecz w tak bliskim mi temacie, ramki z ważnymi do zapamiętania zdaniami, robią na mnie wrażenie, dodają niejako mocy temu, co naprawdę istotne i warte, aby do tego jak najczęściej wracać.
ULUBIONE CYTATY
„Motywowanie za pomocą kija i marchewki powoduje, że potrzeby psychiczne dziecka nie mogą zostać zaspokojone – tym samym zaburzamy naturalny proces rozwoju człowieka”
„Dziecko jest zawsze zmotywowane, jednak nie zawsze do podjęcia tych działań, na których akurat tobie zależy”
„Nigdy nie traktuj swojego dziecka jako przedmiotu do naprawy. Nawet jeśli pewne jego działania i zachowania ci się nie podobają, nie oznacza to, że możesz przyczepiać mu etykiety sugerujące, że ma zły charakter.”
„Jeśli chcesz, żeby dziecko cię słuchało, musisz najpierw nauczyć się słuchać tego, co ono mówi.”
„Zauważenie błędu jest dla mózgu jednym z najlepszych naturalnych stymulatorów”