Sytuacja druga – z życia W tygodniu ustalili termin spotkania. Umówili się, że dzieci jako gospodarze zrobią wytrawne danie, ulubione przez gości – rodziców. Zaproszona mama bardzo ucieszona perspektywą zjedzenia wykwintnej potrawy, zachęcała zięcia: „Rób, rób, już nam ślinka cieknie”. W sobotę rano zadzwoniła siostra gospodyni i pewna swego zapytała, o której będą u nich, bo rodzice będą u nich za godzinę i posiedzą do następnego dnia. Gospodyni niemile zaskoczona, zdołała tylko wykrztusić, że nie będą u nich, bo mają częściowo przygotowane danie, które ciężko przewieźć, a poza tym umawiali się inaczej. Dorosła osoba, ale nadal córka, która została – mówiąc wprost – wystawiona, raz że poczuła się oszukana, dwa rozczarowana, trzy zlekceważona, cztery – że nie ważne są jej rodzina i to, co jej dotyczy. Poczuła także wściekłość, że ma tyle lat, ile ma i najbliższe dla niej osoby nie liczą się z nią i co jeszcze gorsze z jej rodziną. Nie liczyły się zapewne, kiedy była dzieckiem i tak zostało. Nakreśliłam te dwie sytuacje, aby zobrazować, jak czuje się osoba, która zawarła z kimś słowną umowę i została oszukana. W sytuacjach pojawiają się dwie dorosłe osoby, choć robota – który nie miał od kogo nauczyć się wiele o międzyludzkich relacjach chętnie potraktowałabym jak dziecko. Zresztą widzę jego oczy z filmu i są to oczy skrzywdzonego dziecka. Dorosła córka rodziców, którzy umówili się i nie dotrzymali obietnicy też zapewne czuła się „skrzywdzona jak dziecko”. Pełna nadziei, przygotowywała wszystko z rodziną na przyjęcie rodziców i okazało się, że to na próżno. Robot miał w sobie tyle człowieczeństwa, ile ma zwykły człowiek, o relacjach wiedział tyle, co dziecko. Nawet wyraził się, jak dziecko: „Ale ona obiecała”. Żywił do końca szczerą nadzieję, że zaczekają na niego, dotrzymają umowy. Dotrzymał swojej części umowy i myślał, że to wystarczy, aby spełniło się to, czego chciał. A chciał lecieć z ludźmi, by żyć jak człowiek. Tylko że nie wiedział, że właśnie został potraktowany jak człowiek, a konkretnie jak małe ludzkie dziecko. Ufał w czystość intencji ludzi, którzy byli dorośli na tyle, by bez skrupułów osiągnąć swój cel i nie zrobić tego, co im nie pasowało. Piszę to i liczę, że czytając i o robocie i o dorosłej córce, porównujecie sobie te sytuacje do – mam nadzieję nielicznych – zdarzeń, które miały miejsce w Waszym życiu. Jeśli kiedyś byliście skrzywdzeni przez „dorosłego” niedotrzymaniem umowy przypomnijcie sobie tę sytuację i dajcie jako przykład, by nie krzywdzić tak swojego dziecka. Bo dziecko to usposobienie tego, co w człowieku najbardziej ludzkie. A niedotrzymywanie umów rani uczucia, mówi dziecku ” nie jestem warte uwagi, zajęcia się mną”, „moje sprawy i życie nie są ważne”, mówi też że nie można na Tobie polegać, ustawia na przyszłość – wszyscy mnie rolują, zmusza do znalezienia sobie bezpiecznego zastępstwa (bo narusza poczucie bezpieczeństwa dziecka) – człowieka bądź czynność i nasuwa wniosek – dorośli są nie fair, nie chcę być dorosły. Mam nadzieję, że Was przekonałam, że warto dotrzymywać umów i obietnic danych dzieciom.