Dzieci mówią do nas nie tylko słowami, lecz także swoim zachowaniem. Czytałam gdzieś stwierdzenie, z którym się zgadzam, że wystarczyłoby wyraźnie słuchać i obserwować swoje dzieci, by rozwiązać większość swoich problemów.
Tak. Dzieci pokazują nam wszystko o nas. Cieszy nas albo nie zwracamy uwagi, kiedy są to zachowania wpisujące się z te, które akceptujemy, uważamy za pożądane.
Z reguły nie chcemy patrzeć na zachowania, które nas irytują, złoszczą, bo pokazują nam to, czego sami w sobie nie akceptujemy, nie chcemy widzieć, z czym w sobie walczymy.
Prosty przykład. Kiedy jeden z rodziców jest nieśmiały lub był nieśmiały jako dziecko i nie zaakceptował w sobie tej cechy z okresu dzieciństwa, to jego dziecko będzie pokazywać tę cechę dopóty, dopóki rodzic nie spotka się z tamtym sobą i nie pokocha tej części siebie – dziecka nieśmiałego w sobie.
Analogicznie z innymi cechami.
Chodzi o miłość do siebie, o zaakceptowanie każdej cząstki siebie.
Dzieci kochają rodziców nad życie i robię im właśnie takie „przysługi”. Pokazują na wszelkie sposoby – nie żeby drażnić, utrudniać życie – lecz po to byśmy siebie jeszcze bardziej pokochali, zaakceptowali w całości. Im bardziej nie chcemy zobaczyć, tym po silniejsze środki wyrazu sięgają.
Ktoś powie: „No ale ja teraz kocham siebie i to mi wystarczy”
Pewnie wystarczy, żeby żyć jakoś ze sobą i dawać radę. Braknie jednak, by kochać dziecko mocniej, być dla niego empatycznym, rozumiejącym i wspierającym.
Trzymając się przykładu nieśmiałości. Rodzicowi, który nienawidził w sobie tej cechy, będzie trudno zrozumieć nieśmiałe dziecko. Dlaczego? Bo uciekając od tej cechy w sobie z przeszłości, ucieka od tej cechy we własnym dziecku, od własnego dziecka. Piętnując tę cechę w sobie – piętnuje ją w dziecku. Nienawidząc – nienawidzi. Itd. Itp.
Rodzicielstwo to sztuka…. i tu można sobie wstawić w miejsce kropek to, co akurat nam podsuwa nasze doświadczenie w byciu rodzicem.
Ja w kontekście tego wpisu, chcę zachęcić do wstawienia:
Rodzicielstwo to sztuka zauważenia w sobie i pokochania tego z naszego wewnętrznego dziecka, co dawno temu było nie zauważone i nie dokochane.
A dzieciom rodzonym WARTO DZIĘKOWAĆ, że pokazują tym niechcianym, niepożądanym zachowaniem mocniej i mocniej. Robią to dla nas.
Warto też stawiać sobie pytanie: „Co moje dziecko chce mi o mnie pokazać tym zachowaniem?” i właśnie podziękować w myśli, że pokazuje. To zmiana perspektywy, która pozwala w miejsce złości poczuć empatię i mocno zbliżyć się do dziecka. Mocniej zauważywszy siebie – mocniej zauważyć córkę czy syna. Mocniej dokochawszy swoje wewnętrzne dziecko – mocniej pokochać rodzone dziecko.