Czasem bezwiednie obiecujemy coś dziecku. Ot tak. Dziecko przychodzi, prosi. My rodzice mamy głowy zajęte dorosłymi sprawami. By mieć z głowy chociaż tę sprawę, z którą przychodzi do nas dziecko – obiecujemy. W danej chwili nawet przez myśl na nie przejdzie, że dotrzymanie tej obietnicy będzie egzekwowane i zburzy w jakimś stopniu dziecka świat.

Obietnica najwyższej wagi

Tak, właśnie takiej wagi – najwyższej jest obietnica dana dziecku. Dla dziecka danie słowa w jakiejś kwestii jest wiążące jak najważniejszy traktat. I choć my najczęściej wchodzimy do niego od niechcenia, dla świętego spokoju, bez świadomości konsekwencji, dziecko każdą taką naszą zgodę traktuje najpoważniej na świecie. Z niecierpliwością, czasem w dłużącym się, pełnym napięcia oczekiwaniu na spełnienie zawartej w nim obietnicy.

Niedotrzymana obietnica jak zdrada stanu

Kiedy dotrzymanie obietnicy przeciąga się w czasie, rodzic zwleka, odsuwa od siebie jej spełnienie, dziecko zaczyna się denerwować. A wówczas gdy dziecko zorientuje się, że rodzic ma tak naprawdę zero ochoty i/albo też zero możliwości, by dotrzymać słowa, rozpoczyna się dla dziecka prawdziwy dramat. My – dorośli niestety często jakoś mamy problem, by go zrozumieć. Dziecko czuje się oszukane. Dla dziecka niedotrzymanie obietnicy jest jak zdrada. Boli i jest zachwianiem wiary dziecka w miłość rodzica. Dziecko czuje zawód, lecz…

Dziecko zawód rodzicem kieruje przeciwko sobie

Dla nas to nic takiego. Z dorosłej perspektywy nie zrobiliśmy jakieś mało ważnej rzeczy – „od tego świat się nie zawali”. Dorosłemu nie, lecz dziecku tak. Dla dziecka i w perspektywie jego świata to była bardzo ważna rzecz. I dziecko zawiedzione, można powiedzieć, że często zdruzgotane niedotrzymaniem obietnicy… Nie, nie zaczyna nienawidzić rodzica. Ono zaczyna nienawidzić siebie. Zaczyna myśleć, że z nim jest coś nie tak, że jest mało ważne, że się nie liczy, że jest bez znaczenia, że można je pominąć, że jego sprawy się nie liczą itd. itp.

Tę sytuację można uratować

Kiedy dziecko złości się na rodzica, przychodzi i robi wyrzuty, krzyczy, płacze, rozpacza, to świetny i najbardziej odpowiedni czas, by tę sytuację jeszcze uratować. To moment na przeprosiny i wyjaśnienia. To chwila, by przywrócić dziecku wiarę w to, że ono i jego sprawy się liczą i by uchronić je przed skierowaniem nienawiści na siebie. I bierzmy to za zdrowy i dobry sygnał, że dziecko mocno reaguje. Kiedy bowiem przestanie reagować, będzie to znaczyło tyle, że tak wiele razy zawiodło się, że zrezygnowało już z siebie.

Tak, jak było i jest naprawdę

Tylko tu nie przejdzie żadna ściema. Szczerze, to każda próba zmanipulowania dziecka, wkręcenia, że niby się chciało, ale nie wyszło, jeszcze pogorszy tę sytuację. Tu potrzeba przyznać się, jak to naprawdę było z obiecaniem i co powstrzymało rodzica przed dotrzymaniem słowa. Liczy się maksymalna szczerość: „Kiedy Ci obiecywałam/łem byłam/em zajęty. Nie zastanowiłam/em się, czy naprawdę uda mi się dotrzymać słowa.” Starsze dziecko może zapytać: „Czyli rzuciłaś/eś to na odczep się?”. Rodzic, który chce budować relację z dzieckiem i stawać się autorytetem dla swojego dziecka, może tylko odpowiedzieć: „Tak. Przepraszam”.

Przeprosiny i wyjaśnienia są dowodem liczenia się z dzieckiem

Z jakiego powodu tylko szczerość, a dokładnie powiedzenie przez rodzica, jak faktycznie było z tą obietnicą, może uratować całą sytuację? Ponieważ jest dowodem na liczenie się z uczuciami dziecka. Tu genialnie pomaga akceptacja uczuć – oczywiście płynąca z serca: „Rozumiem, że masz do mnie żal i bardzo się zezłościłaś/eś, że czujesz zawód”. To także potwierdzenie, że dziecko jest ważne dla nas, jego sprawy są dla nas ważne. To także danie solidnych podwalin pod zaszczepianie w dziecko asertywności – Ja jestem ok – Ty jesteś ok; Moje sprawy są ok – Twoje sprawy są ok.

Mamy prawo do błędu, lecz dobrze go też naprawić

Niedotrzymanie obietnicy to poważny błąd w relacji. Większość z nas zna to uczucie, kiedy dorosły dorosłemu nie dotrzyma słowa. Wiemy także, że ratuje tę sytuację właśnie przyznanie się do błędu, przeprosiny i może wyjaśnienia, dlaczego jest brak możliwości spełnienia obietnicy lub uczciwe powiedzenie, kiedy i z jakimi warunkami może zostać spełniona. Mając w świadomości dziecięcą i dorosłą perspektywę chyba już wiadomo, że warto naprawić ten błąd. Naprawić teraz i wyciągnąć wniosek na przyszłość, że lepiej nic bez przemyślenia nie obiecywać*.

*Mini poradę pt. <Dotrzymuj obietnic… Albo nie obiecuj> znajdziesz w mojej książce „Rodzicu, można inaczej.”

Dodaj komentarz