Aby dać dziecku choćby 5 do 10 minut prawdziwej obecności, potrzeba najpierw zadbać o siebie. Dla wielu rodziców to całkowite odwrócenie – nazywam to przewrotem kopernikańskim w wychowaniu, ponieważ zamiast zaspokajać najpierw – jak to jest przyjęte powszechnie – potrzeby dziecka, rodzic stawia siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu, a później z tego DAJE. DAJE DZIECKU NAPRAWDĘ, bez przymusu, szczerze i z radością. Jak to zrobić?
EKSPERYMENT, KTÓRY USTAWI TWOJE PRIORYTETY
Proponuję eksperyment, który zrobiło wielu rodziców po konsultacji ze mną. Najlepiej w dzień wolny od pracy. Chodzi o to, aby mieć pewność i poczucie, że nic się nie zawali, jeśli rodzic się wyłączy ze swojej dotychczasowej roli. Zatem ten dzień ma być TYLKO DLA CIEBIE. Od otworzenia oczu albo nawet zanim jeszcze to zrobisz, wczuwasz się w siebie i sprawdzasz, czego NAPRAWDĘ dziś DLA SIEBIE CHCESZ. W dniu poprzednim zostawiasz, wszystkie „muszę”, „powinnam”, „powinienem”, „wypada” itp.. W ten dzień wszystko jest „pod Ciebie”.
TY – RODZIC I TWOJE POTRZEBY
Tak, Ty – Rodzicu, też masz potrzeby, choć może nie masz ich świadomości albo o nich po prostu zapominasz, bo masz program, że najpierw inni, później Ty. Zatem tego wolnego dnia, kiedy cokolwiek myślisz, że może się zawalić, dbasz od pierwszej minuty O SIEBIE. Zaspokajasz wszystkie TWOJE potrzeby fizyczne, emocjonalne, intelektualne i duchowe. Pewnie, któreś z nich wyjdą na pierwszy plan. Osoby, które robiły ze mną ten eksperyment miały te potrzeby każda inne. Np. pobyć ze sobą w ciszy, poczytać książkę, pospać prawie cały dzień, poplątać się w piżamie nic nie robiąc, posłuchać muzyki, zrobić sobie domowe spa, wyjechać samej/samemu na rower, spędzić ten dzień z drugim rodzicem itd. itp.
KIEDY RODZICU „NAKARMISZ” SIEBIE – NIESPODZIANKA
Po co ten eksperyment? Kiedy nasycisz choć trochę siebie, zobaczysz, co się zmieniło w Twoim podejściu do bliskich, do dzieci. Oczywiście, może się okazać, że jesteś tak „głodny”, tak mocno zaniedbałaś, zaniedbałeś SIEBIE, że potrzebujesz więcej takich dni. Zwykle przy tym eksperymencie w wolny dzień rodzice odkrywają, że nic się nie zawaliło, a nawet zadziało się dużo, dużo więcej pozytywnego. I to więcej pozostawiam Ci do odkrycia samej, samemu, zachęcając mocno do zrobienia tego eksperymentu. Dla siebie i dla całej rodziny.
5-10 MINUT ZE SZCZERĄ RADOŚCIĄ
Jedno co zdradzę to to, że po nakarmieniu siebie tym, czego akurat Ci najbardziej brakowało, czyli po zaspokojeniu Twojej najpilniejszej potrzeby, może kilku potrzeb robi się w Tobie „miejsce”. To „miejsce”, częściej nazywam to przestrzenią w Tobie… dla dziecka. Nagle okazuje się, że kiedy dziecko przyjdzie do Ciebie z czymkolwiek, Ty chcesz i możesz. Masz siły, masz chęci, masz radość do tego w sobie. Cały przymus znikł. To największy bonus z odwrócenia priorytetów. Wtedy okazuje się, że dajesz dziecku to, czego ono najbardziej potrzebuje.
WIDZIEĆ, SŁYSZEĆ, CZUĆ I BYĆ OBECNĄ, OBECNYM
Tak właśnie! Widzisz dziecko, słyszysz, czujesz i jesteś obecna, obecny! Tak to działa. Nie odwrotnie, jak nas błędnie nauczono zamęczać się i być rekordy w obsługiwaniu dziecka. Dygresyjnie przypomnę, o czym było w innym moim tekście, że dziecko obsługiwane staje się roszczeniowe, a nie – na czym zapewne bardziej Ci zależy – samodzielne, zmotywowane i chętne do współpracy i wychodzenia z inicjatywą.
Zatem widzisz, słyszysz, pojawia się nagle empatia, czujesz się w TU i TERAZ z dzieckiem i… dziecko dostaje od Ciebie to, czego ono potrzebuje, ponieważ Twoje potrzeby przestają Ci zasłaniać potrzeby dziecka.
To w największym skrócie tyle ode mnie, a Ty zrób eksperyment i podziel się tym, co dobrego, zaskakującego przyniósł Tobie i Twojej rodzinie.