Bociany

Pamiętam mojego dużo mniej niż dwulatka, który pomaszerował radośnie do jakiegoś zajęcia w grupę dzieci – już nie jak wcześniej metr ode mnie, lecz jakieś pięć. Moje matczyne serce zadrżało wówczas: „Wow, to już?… Już tak po prostu odchodzi ode mnie. Przestaje się trzymać przysłowiowej matczynej spódnicy. Czy JA JESTEM NA TO GOTOWA? Czy jestem? Bo ON JEST, to pewne…”

Kiedy naprawdę zaczyna się proces opuszczania gniazda przez dziecko?Dokładnie w takich momentach, jaki opisałam powyżej.Nie kiedy dziecko ma 18, 28 czy 35 lat. Proces opuszczania gniazda zaczyna się:
– z pierwszym samodzielnym sięgnięciem po grzechotkę,
– z pierwszym wyciągnięciem rączek do kogoś innego niż mama,
– z pierwszym poraczkowaniem na metr od mamy,
– z pierwszym „zwiedzaniem” pokoju na czworakach na „własną rękę”,
– z pierwszym krokiem za rączkę
– z kolejnym krokiem przy wersalce, meblach
– z pierwszym zainteresowaniem tym, co w piaskownicy
– z pierwszym zaaferowaniem tym, czym się bawią inne dzieci
– z pierwszym „nie” dla tego, co proponuje rodzic
– z pierwszą „wycieczką” kilka metrów od mamy
– z pierwszą samodzielną decyzją, co dziś dziecko ubiera i co zje
– z pierwszą chęcią nocowania u kuzynów, dzieci przyjaciół
– z pierwszym objechaniem rowerem osiedla
– z pierwszą samodzielną decyzją o chodzeniu na konkretne, wybrane przez dziecko, zajęcia dodatkowe
– z pierwszą decyzją, że idzie samo bawić się na zewnątrz z rówieśnikami
– z pierwszą wycieczką przedszkolną
– z pierwszą zabawą andrzejkową i/lub karnawałową bez rodzica
– z pierwszą chęcią decydowania, o której dziecko pójdzie spać ze wszystkimi konsekwencjami niewyspania
– z pierwszym wyjazdem w góry lub nad morze
– i tak dalej aż do wyprowadzki na studia czy za pracą.

Proces opuszczania gniazda zaczyna się już w maleńkości. Przebiega zdrowo, kiedy rodzic pozwala na każde pierwsze i kolejne małe kroki dziecka w każdym obszarze. Kiedy dziecko chce zrobić jakiś krok oznacza to jego gotowość do zrobienia tego kroku. Rodzicielskie ograniczenia są brakiem gotowości rodzica na ten dziecka krok.
A co z bezpieczeństwem? – Ktoś zapyta.
Właśnie. Rodzic jest od tego, by tylko i aż zapewnić, aby ten kolejny samodzielny krok dziecka odbył się bezpiecznie.

Tylko i aż.
Zabranianie to ograniczanie w samodzielności.
Zabranianie to okaleczanie psychiczne na przyszłość.
Zabranianie to zniewalanie i ubezwłasnowolnianie.
Każdy krok do samodzielności można zrobić bezpiecznie.
Dziecko robi krok, rodzic zapewnia bezpieczny przebieg tego kroku, czyli warunki, na jakich ma się odbyć. Z zaznaczeniem że i te warunki też dziecko może negocjować jako jeszcze mniejsze kroczki w usamodzielnianiu się.
Aż po całkowite wyfrunięcie z gniazda bez okaleczonych, popodcinanych skrzydeł przez lęki i brak gotowości rodzica na samodzielność, czyli zdrowy rozwój dziecka.

Dodaj komentarz