„Za każdym razem, kiedy skłania się dziecko do ignorowania lub potępiania któregokolwiek z biologicznych rodziców, powstaje wielkie ryzyko rozwijania się u dziecka niskiego poczucia własnej wartości.
Jak możesz powiedzieć: <Jestem dobry>, jeśli myślisz, że wywodzisz się ze złego pnia?”
Virginia Satir

Dodam od siebie, że to tak jakby kazać dziecku negować/ potępiać/ ignorować połowę siebie. Według pewnych nurtów, to nawet kwestia negowania określonych wrodzonych jakości pochodzących od drugiego rodzica i kompetencji dziecka, także jego męskości czy kobiecości. Dziecko odczuwa, że jest w nim jakiś potencjał, lecz nie może po niego sięgnąć, użyć go w szkole, w pracy. Często też zamyka się w sobie, blokuje negatywne, ale też pozytywne zachowania, umiejętności kojarzone z drugim rodzicem. A każde zamknięcie się na jakąkolwiek część siebie, negowanie jej, obniża poczucie własnej wartości.

A co jeśli rodzice się rozeszli?
Najważniejszy jest adresat i poziom rozmowy.
Rodzice wszystkie sprawy, które mają między sobą, z ich poziomu, rozwiązują ZE SOBĄ.
Z WYŁĄCZENIEM DZIECI.
Dzieci są tylko dziećmi i to, co między rodzicami jest dla nich ZA DUŻE. Mieszając dzieci w sprawy małżeńskie, obarczamy je odpowiedzialnością, którą powinniśmy wziąć sami, nakładamy na dzieci SWÓJ, a nie ich, ciężar.
Rozmawiamy zatem o wszystkim z drugim rodzicem. Na ile to możliwe lub często niemożliwe. I tak jeśli drugi rodzic nie słyszy pierwszego, gdy ten mówi bezpośrednio, są ŻADNE szanse, by usłyszał za pośrednictwem dziecka, a tylko robimy krzywdę dziecku (jw. ciężar).

Dzieci często same – z ogromnej miłości do rodzica – biorą odpowiedzialność na siebie. Tu rolą i zadaniem rodzica jest pokazać, że to TYLKO on/a-rodzic JEST ODPOWIEDZIALNA/Y za swoje sprawy z drugim rodzicem i delikatnie, lecz w pełni świadomie i zdecydowanie wyłączyć dziecko z tych spraw. To kwestia wyczucia, ile chcę i mogę powiedzieć dziecku, według oceny, gdzie zaczyna się i kończy moja odpowiedzialność za związek z drugim rodzicem.

A co jeśli dziecko tak bardzo przypomina drugiego rodzica i to denerwuje?
Zaakceptować. Zaakceptować przede wszystkim wspólną przeszłość i dziecko jako owoc tej przeszłości.
Być może najpiękniejszy.
Uszanować tę wspólną przeszłość. Z jakichś powodów z drugim rodzicem się związaliśmy, byliśmy. Może był dla nas lekcją, by domknąć dzieciństwo i dorosnąć. Za to podziękować. To ważne, by iść dalej i móc po prostu kochać dziecko samo w sobie.
Zaakceptować drugiego rodzica w dziecku. Dziecko ma cechy pozytywne rodzica, dlatego z tym rodzicem byliśmy. Ma też te, które nam nie odpowiadają. Te miały nam coś pokazać o nas samych. Tu warto spojrzeć na partnera, jak na nasze lustro – co ona nam o nas pokazuje. I – jeśli jest gotowość – zmierzyć się z tym w sobie. A dziecku w myślach podziękować za pokazywanie i lekcję o nas samych.

Warto też zwrócić uwagę, czy walcząc z dzieckiem, nie przenosimy po prostu walki z drugim rodzicem na dziecko.
To trzeba definitywnie oddzielić. A najlepiej – jak napisałam wyżej – uznać, że CO MAMY WEWNĄTRZ, TO POKAZUJĄ NAM LUDZIE NA ZEWNĄTRZ i poszukać w sobie, z czym tak naprawdę W SOBIE walczymy.

#WłączJakMówić
i szanuj drugiego rodzica w dziecku!
Dobrego tygodnia!

Dodaj komentarz