Kiedyś było częste. Teraz już raz na czas.
Na pewno jednak to karmienie słonia będzie zawsze budzić sentyment. We mnie. W dzieciach. Samo wspomnienie budzi radość wcześniejszych karmien i dzieci biegną, by zrobić to znów. Jeszcze nie są za duże.
A ja korzystam z okazji, by napisać, że rytuały rodzica z dzieckiem są niezwykle ważne. Stwarzają poczucie bezpieczeństwa. Wspierają budowanie i podtrzymywanie więzi. Mogą być czasem rodzica z każdym dzieckiem z osobna i z każdym dzieckiem może być to inny sposób spędzenia czasu, jeśli dzieci tak wybiorą. Można też razem. Wszystko zależy od dzieci i od nas.
Kiedyś – kiedy nie miałam własnych dzieci, uważałam rytuały za przejaw rutyny. Teraz niezwykle doceniam ich obecność w swoich relacjach z dziećmi i gorąco polecam. Wygospodarowanie czasu na takie chwile procentuje na lata. Częściej nawet te chwile przytrafiają się same, bo po prostu naturalnie się tam zatrzymujemy.
A tam te same radości są za każdym razem inne. Inne są rozmowy. Inne pomysły dzieci. Inne pytania o słonia. Inna długość przebywania przy słonia.
Jedno się powtarza – bycie rodzica z dzieckiem i dziecka z rodzicem.
I tak samo poważnie traktujemy karmienie słonia. Słonia, który jest przecież sztuczny, a ile w nas ożywia.
My mamy karmienie słonia i kilka innych, a Wy?
Jeśli jeszcze nie macie. Można zacząć właśnie teraz np. zbierać kasztany, orzechy. Przyroda, okolice każdego domostwa stwarzają mnóstwo możliwości. Wskazówką niech będzie to, że coś akurat dziecku się podoba, coś je absorbuje w danym miejscu.