Bardzo bym chciała opowiedzieć Wam, ile zmienia w dzieciach zmiana rodzica. Zajęłoby mi to pewnie kilka dni. Przykładów, co zmieniłam w sobie i jak to od razu było widoczne u moich synów mam tysiące. Tak, tyle się nazbierało. Pewnie nawet wszystkiego nie pamiętam. Skrycie liczę, że moje serce matki wszystko pamięta.
RODZIC JAKO SERWER
Dla mnie rodzic jest jak główny serwer, a dzieci to komputerki podpięte do tego serwera. Kiedy następuje zmiana w serwerze głównym, komputerki upgrade’ują się, czyli mają nadpisywane te nowe dane – automatycznie.
Wymyśliłam sobie kiedyś tę informatyczną metaforę i bardzo ją lubię. Kto ze mną pracuje, ten słyszał ją wiele razy.
ZMIENIANIE DZIECI TO BŁĄD
Wiecie, jako rodzice mamy ogromną moc sprawczą, z której sobie nie zdajemy sprawy.
Społecznie wpaja nam się, że trzeba zmieniać dzieci. Skupiać się na ich nie pasującym do wymogów zachowaniu, które zwykle nazywamy wstrętnym i wyjątkowo pojemnym na wszystko, co dorosłym wygodne słowem „niegrzeczne”. A dzieci tylko mówią lub nawet krzyczą swoim tym trudnym i nieprzyjemnym dla nas zachowaniem: „Zmień to U SIEBIE, mamo/tato, a ja przestanę MUSIEĆ to robić.
Taka prawda. Tak to działa. Napisać aż mi się chce: „Z łapami precz od zmieniania na siłę dzieci”.
CO SPRAWIA, ŻE DZIECKO TAK ROBI
To jest fenomenalne i sama to odkryłam. Przykładowo podam taką sytuację. Dziecko mówiło do mnie za głośno, nieprzyjemnie i bez szacunku. Początkowym odruchem zwykle było pytanie o to, dlaczego on mi to robi. Jednak po chwili przychodziła refleksja, by przestać walczyć z jego zachowaniem, lecz zamiast tego poszukać szybko tego, co we mnie sprawia, że on mnie tak traktuje. Zapytać siebie, jaka to postawa moja, która z ról przyjętych od dawna lub co za rana dopomina się zauważenia we mnie?
RODZIC ZMIENIA, A W DZIECKU…
Po pracy z tym, co się pokazało, NIESPODZIANKA – w dziecku – bez zmiany dziecka, bez naprawiania go – nagła samoistna zmiana. Tak, upgrade komputera po zmianie głównego serwera.
Zachęcam, polecam tę drogę