Tancerka siedziała na podłodze z kolanami podciągniętymi pod brodę. Głowę miała zwieszoną, a czarna grzywka zakrywała jej oczy. Była ubrana w czerwone stare krótkie spodenki i stary fioletowy podkoszulek sprzed dekady. Dziwne, bo patrzyłam na nią i widziałam balerinę, ubraną w gustowne body, białą tiulową spódniczkę i fajne geterki. Chociaż w moim przypadku to normalne, że staram się widzieć kogoś takim, jakim ma się stać w przyszłości według dewizy bodajże Goethego – to w przypadku tancerki przychodziło mi to jeszcze bardziej naturalnie. Ona była dla mnie najlepszą tancerką świata, mimo iż dopiero zaczynała. Taką ją widziałam oczami mojej duszy. I tu niestety mogłam trochę przesadzać. To moje widzenie jej najlepszą tancerką świata było z jednej strony dobre, bo bardzo w nią wierzyłam, lecz czasem mam wrażenie, że było źródłem presji wywieranej na kochaną Tancereczkę. Jednak tak trudno było mi odsuwać od siebie ten cudowny obraz jej robiącej piruety.

Teraz akurat był ten moment – chwila by schować mój entuzjazm i marzenia o jej sukcesie do kieszeni i skupić się na jej uczuciach. Pod swoim entuzjazmem czułam jednak irytację, że tancerka siedzi pod ścianą, zamiast tańczyć. Tak, zgadza się – nie spełnia moich oczekiwań i mnie to sfrustrowało. I tą irytacją i frustracją własną potrzebowałam się zająć najpierw, zanim podejdę do Tancerki. Próżno akceptować uczucia czyjeś, kiedy własne buzują dokładnie w tym samym temacie, czyli de facto mówią, że prawdziwej akceptacji brak i nie będzie możliwa, dopóki nie poradzimy sobie ze swoimi uczuciami i te nie zrobią miejsca na uczucia drugiej osoby.

Stojąc trzy metry od Tancerki, pozwoliłam sobie poczuć całą moją irytację na to, że ona tam siedzi i widać, że sobie z czymś nie radzi. Moje uczucia zabuzowały. Bardzo mocno poczułam to w ciele. To było bardzo ok. Za uczuciami zwerbalizowało się: “Przecież powinna sobie radzić”, “Przecież powinna tańczyć”. Niespełnione oczekiwania wypęzły jak żmije z ciemnej dziury. Dobre porównanie, bo za nimi stał mój własny strach: “O co może chodzić i czy sobie z tym poradzę?”. Bingo. Irytacja kryła strach przed tym, z czym mierzy się Tancerka, ponieważ zakładałam bezwiednie, nieświadomie do momentu przyjrzenia się własnym uczuciom, że to ja mam jej dać gotowe rozwiązanie jej problemu. To takie społecznie głęboko zakorzenione przekonanie, że osoba, która mierzy się z problemem oczekuje gotowego rozwiązania podanego na tacy. U jednych świadków czyichś uczuciowych zmagań to wywołuje popłoch, strach objawiający się najczęściej irytacją, złością.

Naturalnym jest, że strach przechodzi w złość, to uwarunkowania płynące z naszego mózgu gadziego. Strach i złość pojawia się u osób, które chcą za wszelką cenę pomóc, a nie wiedzą, że nie mają na wszystko rozwiązania i czują się bezradne. Są też osoby, które przechodzą w takich sytuacjach w arogancję, bo myślą, że mają na wszystko najlepsze rozwiązanie i wpychają na siłę swój jedyny właściwy według nich sposób podejścia do jakiejś sprawy. To taktyka skutkująca gorzej niż okazanie bezradności. Arogancja budzi opór, poczucie bycia nierozumianą, chęć odcięcia sie.
Bezradność bywa bliska akceptacji, bo może się przejawić w formie: “Wiem, że Ci ciężko, choć nie potrafię Ci pomóc”. Nie jest jeszcze akceptacją, kiedy bierze górę właśnie strach, irytacja, złość, czyli nadmierne skupienie się na swojej roli w czyimś radzeniu sobie z jej, jego własnymi uczuciami. Bezradność, zanim dojdzie do akceptacji często krzyczy: “O co znowu chodzi?!” “Przecież już było dobrze!” “Dlaczego mi to robisz?!” (No, właśnie, a czy ja ci to robię, czy ty sam/a sobie, nakładając na siebie to, co nie twoje?”)

A co w tej sytuacji było moje a co Tancerki?
cdn.

2 thoughts on “Kiedy Tancerka siedzi i się smuci (1)”

  1. Z niecierpliwoscia czekam na ciag dakszy. Super jest czytac o tym z tej perspektywy. Latwiej mi jest wyobrazic sobie siebie w tej roli i przeanalizować ten proces z perspektywy rodzica aby moc to zrozumiec. A ostatnio niestety okazuje sie iz bardzo czesto reaguje zanim poradze sobie z wlasnymi emocjami a poczucie bezradnosci zdecydowanie dominuje razem z uczuciem winy iz po raz kolejny mi sie nie udalo….
    Dziekuje.

Dodaj komentarz